Trzeci dzień diety po weekendowej głodówce.
Czas najwyższy na pierwszą słabość :/ Nie dałam rady... tknęłam dziś czekoladę (po tygodniu zero jedzenia jakichkolwiek słodkości) i zjadłam dwa kawałki pizzy o.O Jestem wkurwiona na siebie, że to dopiero początek, a ja już się załamuję.
Co zjadłam ?
ś - lekkie pieczywo wasa z plasterkiem szynki
II ś - chleb razowy z pieczenią drob. z żurawiną
! ! ! ! tu nastąpiło załamanie: koleżanka skusiła mnie na czekoladę
(3 kostki.. niepotrzebne dodatkowe 90 kcl ! ! :O) po czym wyciągnęła mnie na pizze :(
obiad - klopsik ziemniaczany z cebulą - smażone na oleju :(
podwiecz. - kawa (czarna bez cukru)
kol - JUŻ NIC DZIŚ NIE JEM !
Co teraz ? Woda, woda, woda i herbata na spalanie. I zabieram się do ćwiczeń.
Za każdą kostkę czekolady dorzucam 20 brzuszków, a za pizze nie jem jutro obiadu.
W niedzielę na wagę i miara ciałka. Boję się jak cholera, że nic nie ubędzie, a nawet jest strach, że przybyło.
Mam nadzieję, że nie będę taka łakoma. Nie chcę. Chcę jak najszybciej schudnąć ! I zrobię to, dokonam tego. Muszę i dam radę !
Całusy dla każdej, która choć to przeczytała. Satysfakcja, że komuś mogę się z tego wszystkiego zwierzać. :**
Inni zdjęcia: Daleka droga bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24