Chuj z tym, że zjebałam jeden dzień. Bez pilonawnia przez ostatnie dni też się trzymam. Nie ćwiczyłam praktycznie w ogóle, oprócz brzuszków (100 dziennie) i po 10 minut hula hop. Dam kurwa radę! Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale muszę dać radę. Jeszcze 5 kilo. Chcę już moje 53 kg na wadze zobaczyć. Nie ważyłam się dziś, jak to co niedzielę robiłam. Zważę się za tydzień, bo i tak wiem, że nic nie ubyło od zeszłego. Daję sobie miesiąc. Miesiąc na 5 kilo mniej, miesiąc na wyćwiczenie swojej upartości i wytrwałości.
Dzięki Wam dziewczyny za słowa otuchy ! :**
Serio nie wiem co bym zrobiła, gdybym tu się Wam nad sobą nie użalała :P
Tylko to, że mam tu napisać, poczytać Wasze blogi trzyma mnie w jakimkolwiek rygorze, żeby coś robić.
Uwielbiam się z Wami dzielić każdym sukcesem i porażką.
Nie pisałam, bo musiałam ochłonąć i się jeszcze raz nastawić na powodzenie.
Od jutra ruszam dalej z moimi "zestawami" ćwiczeń.
Trzymajcie sie kruszynki i dziękuję :**
"Ludzie wybierają to co jest przyjemniejsze.
Dlatego piją kawę z mlekiem, wódkę z sokiem i kochają ciałem, a nie sercem."