'Jedna kropla zła nasącza jadem całe nasze dobro'
Dnia Szesnastego - pochmurne popołudnie - 20 lipca Roku 2009
Czarne słońce wyszło spod kalekiego horyzontu dziurawego od niepowodzeń - przeklętego widnokręgu, na którym od dawna nie pokazywał się świt, czy jakiś promień światła
Nic tylko niepewność. Mroczna niepewność wysnuta przez szydercze słońce blado uśmiechające się do mnie szyderstwem ironii - jakby pełne żalu i niedokończonych uczuć
Zaraz - przecież słońce utkane jest z tysięcy złotych blaszek mieniących się w jego pięknym kolorycie dumy i dobra! Kielich nadziei pokonujący cienie!
Nie... Ja widzę tylko słońce czarne. Pozbawione koloru sycącego mocą.
Suche, zimne i martwe.
Przemiana? Czy nie dokonuje się w każdej, nawet nic nie znaczącej istocie, której życie jest niczym więcej jak załosnym korowodem oddechów wypluwanych przez jej pluca? Dokonuje się w każdym i dotyka najodleklejszych zakamarków Duszy porośniętych pajęczyną zapomnienia - pogrążonych w letargu i wyczekujących na odpowiedni moment.
Ukąszenie owada - pająka czarnego jak hebanowe spojrzenie oczu Nienawiści - zniewalające i puste, pozbawione emocji i wyrazu, potęgujące strach i niepewność, a jednocześnie dające moc i siłę pozwalając torować sobie drogę przez piekłodżunglę życia.
Ohydna namiastka człowieczej (?) słabości tli się jak jakaś żałosna iskierka potrzymująca to co przeminęło, a trwa dalej pomimo sprzeciwu jadu żwawo krążacego w poczerniałych żyłach.
Wyciszył zmysły obawiając się buntu, oznak walki i niezależności. Pozwolił sycić się brutalnym odbiciem piękna i kunsztu - straszliwego, okrutnego i tak brutalnego jak zabicie swojego własnego ja w imię tej co skalała mój język - przywykły do kreowania słów urojonych i zaczarowanych pięknem - teraz zmuszonego do niewolniczego skomlenia i szczekania strzępków niekoniecznie składnych wyrazów. Cóż za idiotyczne porównanie.
To jej wina. Tylko jej wina. W końcu człowiek jest tylko człowiekiem - przerastanym przez zło!
Nie!... Moja wina i tylko moja wina! Bo człowiek przecież jest aż człowiekiem i posiada siłę by przynajmniej próbować powstawać i stawać do walki!
A ona wciąż ubiera się w szaty przyzwoitości i całun elegancji - równie fałszywy jak jej blade oblicze. Jest kusicielką Twoich i moich pragnień, konsekwencją życia i produktem finalnym Zaniedbania. Każdy ulega pożądaniu gdy widzi jej rozpalone i gorące ciało gotowe do tego przyjemnego grzesznego aktu - wejścia w jej głębię. W czeluście Nienawiści.
Jej słowa są tym jadem, który niczym moich słów sztylety godzi tych, którzy stawają na moim horyzoncie. Bezlitośnie kłują niczym tysiące zimnych igieł zadawając ból, cierpienie - wyzwalają szał - zwierzęcy szał, którym napajam się jak jakiś podrzędny i godny (niczego więcej jak tylko) pożałowania barbarzyńca.
To prawda - zatem jest hipokrytką - podlegając szałowi i tym wszystkim torturującym plugastwom staje się jak ten pozbawiony człowieczeństwa prymityw!
Mistrzowska iluzja kontrastu! Zatem naprawdę jet zwodnicza i fałszywa! Łudziła tym co nieosiągalne, chodź z pozoru będące na linii wzroku i wyciągnięcie ręki (skrępowanej, podobnie jak oczy zawiązane jaka chustą).
Oczyszczenie wypływa zawsze ze źródel Prawdy, której blask oświetla całą naszą osobę sprawiając, że uzdrowione zostają wszystkie nasze pragnienia, myśli i czyny.
Teraz widzę ile cierpienia zadały słowa wypowiedziane przez osobę stojącą po drugiej stronie - tamtej stronie magicznego zwierciadła tej samej Duszy - jednak zupełnie innej, zmienionej i zaczerniałej. Dialog ubrany w słowa jednego stworzenia - ukazującego dwie strony rzeczywistości.
Uzdrowienie. Moja krew na powrót czerwona niczym rubiny w pierścionkach dostojnych kobiet, cieszy się z wyzwolenia.
A co będzie dalej?
Pajęcza nić jedwabiu chwytająca to co istotne; zatrzymująca to co piękne i kreująca to co wspaniałe.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24