Schmidt idzie i ma w dupie, że nie wie gdzie jest.
Zdjęcie oczywiście by Kupczak.
Lubię takie piątki jak ten ostatni. Że idziemy w trójkę z ropą, zahaczamy o ferio, kupujemy tam 6 bułek z sezamem, cieplutkich bułek, które jemy idąc w cholerę. Lubię jak jest ciemno a my idziemy przez jakieś chaszcze i wpadamy w wielką zamarzniętą kałuże, po czym chcę zawiązać glana, ale nie mogę bo Adaś próbuje mnie wepchnąć do tej kałuży. I nie lubię nosić ropy, bo ja prawie zawsze nie mam rękawiczek i mi zimno w rączki. A potem idziemy ogrzać się w Mc, gdzie siedzimy przez najbliższe 1,5 h i omawiamy nasze wspaniałe wakacyjne plany. Obóz, Warszawa, działka, Andersa, Wyspa, koncerty, ludzie.
Sobota z d e c y d o w a n i e na plus, a niedziela też zapowiada się zajebiście.
no bo wiecie, fajnie jest mieć przyjaciół, takich prawdziwych. ; )