Niby koniec pleneru za nami, ale malowania ciąg dalszy. Tak bardzo mi się kurwa już nie chce, chyba przełożę to na jutro. Dobrze, że przedłużył się nam weekend o jeden dzień... Odpocznę jeden dzień dłużej...
Za dwa tygodnie urodziny. Jakoś... Coraz bardziej negatywnie jestem do tego nastawiona. Może przez gadanie mojej matki, może przez nastrój, który co chwilę się pogarsza albo polepsza. Takie zachwiane to wszystko... No ale nic, przeżyję co by się nie działo. Potem będę miała spokój. Na razie trzeba wszystko szykować. Będzie dobrze, musi być..
Czasami powątpiewam. Czasami brakuje mi sił. I zawodzę nawet samą siebie.