Większość osób, która mnie zna, wie co mnie najbardziej kłuje w światopoglądach innych. Nie będzie to zaskoczeniem dla nikogo, jak napiszę - szablonowość. Wcale nie dziwi mnie, że tylu ludzi się nimi posługuje. Korzystanie z szablonów jest proste i wygodne. Wystarczy wziąć szablon - z mediów, otoczenia, wychowania - nieważne. Gdy już go mamy, możemy swobodnie przykładać go do pasującej materii. Wybór takiego myślenia nie wymaga myślenia samego w sobie. Nie ma potrzeby zastanawiać się, czy dopuszczać wątpliwości. Z każdym kolejnym nakładanym szablonem, nasz umysł powoli się w nich topi. Trudniejszym wyborem - jest nie wybieranie z góry niczego. Wymaga w każdej sytuacji otwartego podejścia do konkretnej sprawy. Nic nie jest takie samo. Każda sytuacja jest inna. Ludzie się różnią. Dlatego właśnie nie dzielę świata na czarny i biały. Oczywiście, do każdego należy ten wybór. Można przecież być konserwatywnym katolikiem, który trzyma się wyznaczonych przez kogoś reguł i kierunku światopoglądowego, czy być do bólu tolerancyjnym i otwartym jak demokraci w USA. Można przeżyć całe życie iść na skróty i kierować się wyznaczonymi ścieżkami. Można samemu się zakonserwować. Można iść w tłumie. A czy tym tłumem jest określona wiara, subkultura, partia polityczna, nie ma to znaczenia. Wybierając postawę ogółu, odrzucamy możliwość posiadania własnej. Można tak postępować. Ale nie trzeba.
Wiele lat żyłem w przekonaniu, że to co rodzice mi wpoili, że jest złe - jest złe. Jestem im wdzięczny, bo rzeczywiście większość z tych rzeczy nadal w moim mniemaniu jest bardziej zła, niż dobra. Jednak w pewnym okresie życia, zacząłem się odcinać od ich patrzenia na świat. Taką właśnie chyba powinien mieć rolę okres buntu. Stajemy się ponownie indywidualni. Co prawda już nie jesteśmy czystą księgą, jak po narodzinach. Ale pomimo nadal widocznych niedbale wytartych stron, możemy uciec. Kiedyś będąc lekko otępionym, stwierdziłem, że świat jest jak gleba, a rodzaj ludzki jest niczym drzewa. Ludzie wrastają swoimi korzeniami w ziemię bardziej, lub mniej. Niektórzy zapuszczają korzenie głęboko i godzą się z następstwami życiowych wyborów, pomimo, że czują się źle. Inni z kolei przemieszczają się, szukając lepszych miejsc dla swojego rozwoju. Bo każde ich stadium wymaga innego podłoża. Otwartość jest cenna.
A wybór jest zawsze.
Zdjęcie - kilkanaście razy próbowałem już podejść do tematu, ale nigdy mi to jakoś specjalnie nie wychodziło, albo po prostu nic nowego nie wnosiło. To jest całkiem okej, bo ma choć odrobinę dynamiki. No i moje babskie rzęsy zamiatają system.