EDIT: dop. autora - cały poniższy wpis nie oznacza zupełnie, że mój humor jest słaby albo go nie ma - w żadnym wypadku - - jest jak najbardziej git :)
Hej pisałem to już do Ciebie, ale dla własnego spokoju napiszę raz jeszcze :
Siedzę tu i teraz, nie tam, nie gdziekolwiek indziej - poprostu w danym miejscu i w danym czasie - czy dobrze to czy źle, nie mnie to oceniać...
Jak te dni wyglądają ? Do jutra wszystkie tak samo...
wybudzenie z przerywanego snu, moze to i lepiej bo taki rodzaj snu jest ciężki...
Pierwszy jest poranny sex oralny ze szczoteczką do zębów, później papieros i kawa...
nie, ni jadam sniadań, nie mam ochoty po raz kolejny wrzucać w siebie tyle chemii...chyba ta kawa i papieros są zdrowsze...
Czas na nawiązanie kontaktu wzrokowego z jedną z moich stałych tu partnerek - komputer lub telewizor...
kontakt nawiązany...
Trwa to kilka godzinek...
- sory skarbie (zwracam się do PC lub TV), ale muszę odwiedzić kolegów, nie miej mi tego za złe
Wychodzę z domu, ta pogoda mnie bawi - trenuję samozaparcie...szczególnie przy braku zimowego obuwia...
ileż siły trzeba włożyć żeby nie tylko mówić sobie - nie trzęś się - ale i tego nie robić...
Kontakt oralny z butelką piwa, jedną albo kilkoma - ryzykowne - głupie rozmowy, a stopień głupoty adekwatny do liczby butelek z jakimi miało się kontakt...
Wersja optymistyczna zakłada powrót po jakimś czasie, kilka spojrzeń na którąś z moich stałych tu partnerek (TV - PC)
Zapadanie w przerywany sen, albo krótki spacer celem ćwiczenia samozaparcia...
(powroty do rodzinnego miasta)
Jak już napisałem DO JUTRA TO SAMO...
Jutro wracają demony mojej młodości...tej wcześniejszej...
przylatuje ojciec (tu nie o to chodzi, że boję się ojca - żeby ktoś nie pomyślał - to świetny człowiek...źle wspominam sytuacji które były gdy oni byli obok siebie), wraca to wszystko co było, nie użalajmy się, nie zastanawiajmy...
chciałbym przeżyć jedne spokojne święta...jedne jedyne...ja nie mówie o ogólnopanującej miłości...
ja chcę poprostu spokoju...
i mamo, tato...uwielbiam was, szanuję - naprawdę - tylko nie zróbcie znów tego samego, za długo to trwało
za dużo razy tak się działo, ze zbyt dużym natężeniem...zbyt mocno i tych rzeczy nie zapomnę.
Wiem, że oboje tu zaglądacie - nie mam odwagi powiedzieć wam tego wprost więc piszę tutaj...
Ja nie jestem wierzący, nie w ten sposób i święta nie mają dla mnie znaczenia, dla was może mają
nie wiem, nigdy tak naprawdę szczerze na pewne tematy nie rozmawialismy...
w każdym razie nie powiem tego wprost - napiszę tutaj
ŻYCZĘ WAM W TE ŚWIĘTA, ŻEBYŚCIE ZROZUMIELI JAK DUŻO MOŻECIE ZMIENIĆ W
ŻYCIU INNYCH OSÓB TYM CO SAMI ROBICIE
SZANUJCIE SWOJE DZIECI...ONE BĘDĄ SZANOWAĆ WAS...
TO SIĘ TYCZY CHYBA WSZYSTKICH RODZICÓW
(i proszę nie odbierajcie tego jako pretensji...może raczej jako dobrą radę)