No i obgadałyśmy szczegóły dotyczące wyjazdu. Cieszę się, że nie tylko ja dostrzegam te nikłe kompetenecje choćby Katarzyny-Jarzyny, czy jak to ją Daga określiła HAHA ;d Poza tym; kwestia bagażu (czyt. jak przewieziemy tyle rzeczy) pozostaje nadal nierozwiązana. Muszę poczytać na stronie LOTU, albo ewentualnie zadzwonić i się dowiedzieć, ale najnormalniej w świecie mi się nie chce. Czysta abstrakcja. Ledwo zdałam indeks, zjarana, że zaliczyłam rok i to z całkiem dobrymi ocenami, a już mam latać z papierami i załatwiać szkołę na wrzesień! Kto pod koniec czerwca planuje w szczegółach kolejny rok szkolny? Ale cóż, w tym przypadku to jest nieuniknione. Aczkolwiek dalej się waham, zobaczymy.
Nawiązując jeszcze do wpisów, dzisiaj, kiedy profesorka od Hist. Lit. Am. dawała mi wpis, spytała czemu dałam szczęśliwe zakończenie w 'Why don't you dance' w wypracowaniu, w którym miałam dopisać własne zakończenie do tego opowiadania, pomimo że fabuła raczej nie jest pozytywna i wygląda raczej na taką, która zakończy się katastrofą. Bez zastanowienia jej odpowiedziałam, że skoro dała nam wolną rękę jeśli chodzi o interpretację, to inaczej nie umiałam tego zakończyć. Po prostu lubię szczęśliwe zakończenia i wydaje mi się, że dając negatywne, przelałabym na papier jakieś swoje życiowe frustracje, których właściwie unikam i staram się nie mieć. W każdym bądź razie była miła jak nigdy, popierając na koniec mój punkt widzenia i wystawiając mi 4, hell yeah! Poprawiłam się o jeden stopień w górę, w porównaniu do poprzedniego półrocza :) Choć przyznam, że w ramach tego załatwiania wrześniowego wyjazdu, już wcale nie cieszy mnie to zakończenie, jak i moje wyniki. Może jak wrócę do domu i oderwę się od tego zgiełku, poczuję wreszcie luz i prawdziwe wakacje, czyli spanie do południa, zwlekanie się z łóżka parę h później, wychodzenie z domu, wracanie późno, siedzenie do północy i wstawanie w południe itd... Jednak nie robienie tego w wakacje, sprawiłoby, że wcale by nimi dla mnie nie były, musi być taki okres, choć przez pierwszy miesiąc totalnego luzu i oderwania się od nauki i innych spraw.
W piątek Szpaczek będzie w Porcie, ale chyba się jednak nie ogarnę, bo pojadę wcześniej do domu, a chętnie bym go posłuchała na żywo :) Choć pewnie jutro Pani Marta na śpiewie mnie przekona i pójdziemy na ten koncert.
Zresztą, nie myślę póki co, chce mi się spać, nawet nie zdążyłam jeszcze nic zjeść :< Dobra, idę się luzować i chillllować przy moim nowo nabytym dvd! Śpię AŻ do jutra, może wstanę na 16.30 i się wyrobię HAHA :)
+ Nie czaję tego...