Już tydzień jestem w domu, chyba zostawiłam piękną pogodę w Łodzi, bo tu ciągle pada! Wczoraj jedynie było słońce podczas naszego wypadu do Quatro, już od początku sesji wyczekiwanego :) Oczywiście przejadłyśmy się naszym ulubionym obiadem do granic możliwości, ale to standard tam. Następnym razem bierzemy pizzę, naszą ulubioną, także pamiętaj ;> I następnym razem musimy bardziej kryć się podczas uzupełniania kubków rozcieńczonej Pepsi tą prawdzwią, bo tym razem babka się chyba skapnęła HAHA!
Generalnie to miałam tyle planów na wakacje... Ale będąc tutaj często moje plany zawężają się do tej najbardziej okrojonej, leniwej wersji. Sama nie wiem czemu tak jest. Już półtora tygodnia nie widziałam się z Panią Martą, nie ćwiczyłam i na dobrą sprawę zobaczę ją może pod koniec sierpnia, a w najgorszym wypadku w październiku 2012 -.-', to samo z Agą, która jedzie do Holandii w sobotę, wróci w październiku, kiedy ja już będę na Teneryfie, potem jak wrócę sama nie wiem kiedy, bo tam zakończenie niby jest 31 lipca, ale może to takie definitywne, a jak zda się wcześniej egzaminy to może można skończyć wcześniej, noo i Aga znów wyjedzie wtedy w wakacje i na dobrą sprawę również zobaczymy się w październiku 2012... Właściwie to wczoraj rano nawet miałam moment, że chciałam jechać, bo myślę, KURDE, przecież ja zawsze chciałam przeprowadzić się za granicę, więc o co mi chodzi w tej chwili? Jednak ja chciałam Anglię, Manchester, więc do wieczora moje myślenie na ten temat wróciło na standardowe tory. Co więcej dzwoniłam do LOTU, by upewnić się czy nie mogę jakoś dokupić wcześniej dodatkowych kilogramów na bagaż, by nie zbankrutować przy odprawie, ale niestety nie ma takiej możliwości i mam magiczne 20 kg, by zmieścić wszystko, wyjeżdżając na rok :) CUDOWNIE wręcz. Każdy kolejny kilogram to 10 euro. Jadąc do Barcelony czy Manchesteru na 2-3 tygodnie ledwo mieściłam się w tym limicie, a co mówić kiedy tu chodzi o rok. No ale dobra, coś wymyślę. Jeszcze nie zarezerwowałyśmy z Dagą biletów, ale planujemy na 8 września z przesiadką w Madrycie, bodajże 4h czekania i o 21.40 chyba byłybyśmy na Teneryfie, a 9 rozpoczęcie. Trochę dziwnie, bo to piątek, no ale rozbudowując słowo 'rozpoczęcie', rozpoczniemy to wszystko weekendem na plaży zapewne :)
Co więcej po 2 latach od przebicia pępka wreszcie zmieniłam sobie kolczyk! I to sama. Ten standardowy już był tak nudny, a udało mi się kupić taki ładny, więc się odważyłam, HA!
Dobraaaa, jadę do dziadka. No i niech ten deszcze przestanie padać!! DAMN! Gdzie jest moje SŁOŃCE?
Uzależniłam się od TYCH kilku dźwięków, nic skomplikowanego, ale ma przekaz mimo wszystko. Tolka się rozwinęła przez te 3 lata w LA :) Cieszę się, bo mam dość przerostu formy nad treścią