ja i Pan Kacper. gdzieś, kiedyś... na dworze szarówa, a ja siedzę w pociągu do Zgorzelca. szlag mnie trafia, bo nocne wyjście do Zmierzchu razem z Luną, Nerką, Markiem i Drakiem zakończyło się na tyle dużym przedawkowaniem, że kolejną część wycieczki byłem zmuszony przełożyć na inny termin :/ poznałem masę ludzi, kontakt pobrałem tylko jeden (wiem, sierota jestem) i w tej chwili marzę tylko o moim pustym łóżku (plus jest taki że całe jest dla mnie) i o dużej pizzy, którą chyba dziś wieczorem najbezczelniej przetrącę :D coś się od życia należy. tak więc siedzę w tym pociągu, lać mi się chce i nie wiem w którą stronę do kibla. znając moje szczęście pójdę w tą niewłaściwą :/ ogólnie Misza nie kontaktuje i tyle