Tak wyglądałem oczekując na koncert Ensiferum w kwietniu, co wydaje mi się już całe wieki temu. W sobotę byłem u Róży, spędziłem blisko 3 godziny w (jak się po pewnym czasie okazało) dość niewygodnej pozycji, ale było warto, bo obraz wyszedł pięknie. Aż mnie korci żeby dodać zdjęcie, ale obietnica to obietnica - dodam jak będzie kompletny. Nawiasem fajne uczucie jak rodzice moich znajomych nazywają mnie Misza :D Ostatnimi czasy zastanawiam się czy nie zrobić sobie problemów i nie zmienić imienia we wszystkich dokumentach. Powinni dopuścić. Na weekend jadę w Polskę, nie wiem tylko czy na Śląsk czy gdzie indziej. W pracy fajnie, chociaż w tej chwili zrobiło się trochę monotonnie. Ale plusy zostały plusami, a minusy do tej pory pozostają w ukryciu. A mój brat jest żywym dowodem na zajebistość Dragon Balla :D