Pociąg relacji Katowice-Wrocław. Pierwsza godzina jazdy za mną. Idealny przykład mojej głupoty i naiwności jak również honoru i wspaniałości. Bo tak, jestem dla świata zbyt dobry, uprzejmy i cudowny. Co zresztą odbija się na wielu aspektach mojego życia - finansach, emocjach, nerwach czy chociażby wolnym czasie. Nie pamiętam kiedy ostatnio zachowałem się egoistycznie. Może mi ktoś przypomnieć? Bo ja naprawdę już nie pamiętam. Irytujący jest fakt, gdy ludzie wymagają od człowieka, by dotrzymał swoich obietnic, gdy oni nie są w stanie dotrzymać swoich. Albo gdy bezczelnie wykorzystują czyjeś słabości. Dobra jebać. Ostatnio mam cholernie dużo problemów na głowie. Prowadzi to do pewnego rodzaju chaosu w umyśle. Nie żeby kiedykolwiek był uporządkowany, ale teraz to już totalny rozpierdol. Nie wiem od czego zacząć naprawianie mojego świata. Jakby tego było mało jestem obecnie w stanie zawieszenia. Po prostu trwam. Nie dążę do niczego konkretnego. Nie mam pomysłu na życie? Może. Albo po prostu to co było dla mnie najważniejsze nagle stało się nieistotne lub uznałem to za nieosiągalne. Tak jak w trakcie dorastania porzucamy dziecięce marzenia. A przecież nie chciałem szybkich samochodów, łatwych dziewczyn, wielkiej rezydencji czy bogactwa. Chociaż fakt, chciałem czegoś o wiele ważniejszego. Teraz już nie chcę, źle mi się kojarzy. Zawsze już będzie. Zresztą po co? Dążenie człowieka do czegokolwiek jest z góry naznaczone bezsensem, bo na co to komu. Pewnie można powiedzieć że to nihilizm przemawia przez moją skromną osobę. Pewnie coś w tym jest. Jakoś nigdy nie bałem się śmierci i nie boję się jej teraz. Może dlatego, że według mnie po śmierci nie ma niczego? Przy tym toku myślenia samobójstwo jest jak format dysku - usuwa wszystkie problemy i jest nieodwracalne. Jeszcze kilka lat temu nie rozumiałem tych wszystkich archetypów romantyka. Teraz aż za bardzo widzę tam siebie. Muszę znaleźć jakieś zajęcie. Jakieś, które da namacalne wyniki. Jak chociażby wcześniej kolczuga. Miałem jakiś cel. Zaczynam żałować "grzechów" przeszłości. A nigdy miałem tego nie robić. Miałem nie żałować żadnej chwili spędzonej na tym jebanym świecie w tym szalonym kraju. Na chwilę obecną już w mało której osobie nie widzę Judasza czy innego Brutusa. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od szlabanu na komputer. Ale taki szczegół może zniszczyć człowiekowi życie :P Kurde, Miszo roku 2008, wróć wredoto!