To jeszcze raz wam przypomnę, że jutro o 10 spotykamy się w MDKu na zajęciach teatralno-dramowych. Nie bać się, bo nie ma czego! Jestem pewna, że nie będziecie żałować.
Uwielbiam takie wieczory, kiedy nic nie muszę. Kiedy mogę wypić kawę, której nie wstyd celebrować, kiedy mogę siedzieć godzinę w wannie, kolejną godzinę próbować wszystkie balsamy i mgiełki jakie udało mi się nazbierać. A potem opatulić się w koc, herbacąc się przy okazji, oglądać jakiś film. To takie babskie, że aż mi czasem wstyd.
Na celowniku mam wtorkowy Wrocław, środowy Bolesławiec i przyszłoczwartkowy Kraków. Po drodze pewnie coś jeszcze, no ale nie ukrywam, że koncert Apocalyptic'i to najpiękniejszy punkt tegorocznych ferii. Teraz już mam 3 płyty do podpisania, bo do mojej kolekcji dołączyła Kacprowa Walentynkowa "Inquisition Symphony" !
A właściwie to nie mam nic konkretnego do przekazania, oprócz pierwszego akapitu, o którym pamiętajcie!