Jestem z siebie dziwnie dumna.. No nie do końca, bo zjadłam 2 kawałki ciasta, ale.. po prostu ubrałam dres, bluzę, adidasy i poszłam zrobić bieg interwałowy. Tak po prostu sobie poszłam biegać. Matko, jak się cieszę, że się na to zdobyłam. Równie dobrze mogłam grzać dupę w łóżku, a poszłam zrobić trening. Cieszę się. To dobrze. Powoli i do celu.
Biegłam 3min:1min(3min trucht:1min marsz). Zrobiłam 5 powtórzeń, potem trochę sobie jeszcze pochodziłam i się porozciągałam.
Ahhh, endorfiny. Jak cudnie. Wspaniale się czuję. Byłam biegać dopiero pierwszy raz, a już mi się to strasznie spodobało.
Tak na marginesie.. 1kwietnia startuję na nowo. Nieważne ile razy będę zaczynać, ważne ile razy będę wstawać. Nie będę się poddawać tak jak dotychczas. Nie mogę w kółko powtarzać tego samego błędu. Postaram się.
Co tydzień będę się ważyć i mierzyć, i oczywiście zamieszczać tu wyniki.
A co tam u Was? Jak się trzymacie dziewczynki? :)