Trzeba być mną, żeby szukać tego zdjęcia po całym domu o 3 w nocy . Sama nie wiem co mnie naszło, może nagła chęć oglądania jakże urodziwego torsu Fabiana Drz, a może jakieś inne mniej lub bardziej racjonalne pobudki.
Znów przejechałam się na ludziach, i to niestety najbliższych mi. No cóż, myślałam, że będę mogła się spotkać z dziewczynami w Sylwestra, a tu lipa. Widać im nie zależy, tak czy siak, miałam porozmawiać z nimi, a tymczasem rozmawiałam o nich. Ale nie tylko one są zdradliwe. Facetom nie ufa się tym bardziej. W sumie i tak mi nie zależało.
Dzisiaj odezwał się Piotrek, tęskni, kocha, nie chce nikogo innego. Jednocześnie chce być sam, no cóż, to zdaje się zakończony rozdział w moim życiu, tak będzie lepiej, zresztą nie umiem mu już uwierzyć.
Może uda mi się przeczytać lektury na HLP, jest nadzieja.
Z rodzicami na fajerwerkach było nawet spoko, oprócz tego, że widziałam Motyla. ;D , to pozytywnie. Dziwne, że tata wytrwał do północy, zrobilismy sobie spacer, oczywiście idąc Siatkarską Aleją tata podeptał Plińskiego . :P Oczywiście musiały paść stałe teksty mamy: O, jakie ładne parasolki, o , jakie migające gwiazdki, o , a te to chyba ludzie już puszczają, te z miasta się skończyły. :D Przypomniały mi się moje Sylwestry z dzieciństwa, kiedy piccolo piło się z dumą, a mróz szczypał w uszy i mama po kilka razy pytała mnie, czy jest mi zimno. Tym razem molestowała tatę o rękawiczki.. :)
Na dziś to chyba tyle .