I znów weekend (bo student to taka osoba której opieprzanie poparte jest mocą ustawy z dnia 29 lutego 1666 roku o szkolnictwie wyższym i z tego powodu mamy wolne już od czwartku). Dzień zaczął się porażką- kolokwium z niemca do poprawki. Mimo że znałem pytania to nie miałem czasu i ochoty się nauczyć ale będzie poprawka więc dam radę:)  No i wkurzyłem się bo to przez to że wczoraj zaszalałem z dark orbit (nawet nie pamiętam do której godziny) więc dziś wziąłem się za siebie i proszę:
http://allegro.pl/show_item.php?item=1550604609

Na studiach jak zawsze kapitalny dr. Kaczmarek potrafi rozbawić prawie do łez. "napiszcie na mnie skargę do rektora, to będzie ciekawe doświadczenie społeczne"^^ ten koleś ma takiego świra że czasem wydaje mi się że jestem całkowicie normalny.  Potem kolejna niespodzianka: znienawidzona przeze mnie wielka postać ekonoma-dr. Gej-s albo i Geise.... pewnie przypadkiem literówkę zrobiłem. No ale ten Gej-s nie przybył na nuuudny wykład (a szkoda bo miałem parę rzeczy do zrobienia) i na ćwiczenia (i dobrze bo bym zmów miał ochotę przysnąć a mój tyłek by potrzebował masażu bo ile można siedzieć...). Idę spaaać bo zaczął się nowy dzień. Nowy dzień-nowa szansa na obijanie się:) Nie mogę jej zmarnować.