Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Zdjęcie całkiem ok. Tzn podobają mi się kopyciaki Incza w powietrzu. Nie wspomne o ewentualnym braku kontaktu. No cóż nie każde zdjęcie musi być idealne.

Jutro odznaka. Pomocy. Umieram ot co.

Dzisiaj pół jazdy na Inczu a pół na Arusiu.

Jazda na Inczu.... no powiedzmy było lepiej niż ostatnio - nawet udało mi się zlecieć. No nazwijmy to wypadkiem przy pracy. Nigdy nie szło mi w skokach z kłusa heh. Poza tym cały czas mam wrażenie że bd źle... Trzeba by zauważyć że jutro parkur może być ciaśniejszy.... gorsze zakręty... nie no wole nie myśleć. Czasem lepiej wiedzieć mniej niż więcej.

Potem jazda na Arusiu no i czworobok. Na początku sam kłus sobie poćwiczyłam - bardzo przyjemnie. Potem przyszła Ewa no i jakieś zagalopowania z Arusiem porobiłam i było bardzo pozytywnie. No a potem to już czworobok tzn. cały plan jechaliśmy. I było super. Muszę tylko pilnować wjazdu na wprost i dojechania do narożnika w galopie przed przejściem do kłusa. No i trzeba go trochę rozjeżdżać w galopie i pilnować kontaktu bo inaczej gaśnie. Nastawiona bardzo pozytywnie. Już wiem czemu Ewa kocha Arusia. Bo on jest cudowny. Toż to skala się skończyła xD Kocham go. Tak platonicznie bo to w końcu miłość Ewy żeby nie było.

Nie wiem czy dożyje do jutra.. nie no nie dożyje.

Miało być jutro na 8.00 w sensie że teoria i już taka załamana wracam do domu no bo bym musiała wstać o 5.00 rano. No i p. Magda zadzwoniła i powiedziała że na 10.00 czyli musze wstać 'tylko' o 7.00. No ale jest lepiej niż wstać o 5.00.

Bianka przyniosła mi strój. Mialam dzisiaj na sobie fraczek i białe bryczeski. Uczucie fajne. Tak więc strój na jutro gotowy.

No i ma wpaść Maja i porobić foty. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Lece do tych pytań... to już nasz ostatni wieczór... Tzn. mój i pytań.

Bye