ZDJĘCIE: marzec 2012r.
Zdjęcie może wydać się kompletnie nie z tej planety, ale jest bardzo adekwatne do tego, co chcę i musze powiedzieć, zachowywałam się ostatnio okropnie i komuś (MONI) należą się ogromne przeprosiny, bo tak na serio, to wcale nie byłam zła i wina jest po mojej stronie, więc mi wybacz, bo bez Ciebie to jakoś tak mniej w moim życiu kolorowo...
Dzisiaj byłam na Marszu dla Życia, aborcja to dla mnie coś... ktoś kto to robi, zabija przeciez cząstkę siebie, a jednocześnie nowego człowieka, który mógłby być np. swietnym prezydentem, muzykiem, czy choćby kimś, kto stałby się całym światem dla drugiej osoby, tak?!
Spotkałam Jacka, całą paczkę znajomych z Chojnowa i Kubusia... Roksana i Jacek się bardzo polubili...
Do tego złamałam dzisiaj wszystkie 12 przykazań swojej diety i od dzisiaj, teraz, od tej sekundy, wracam do rygorystycznych postanowień i koniec! Żadnych wymówek.... Muszę schudnąc jeszcze z 6 kg...
No i dzisiaj jeszcze nastąpił rytułał spotkania z Kubą ;)
Do tego przez kilka sekund tylko rozmawiałam z Darią, przytuliłam ją i jakoś tak lżej na serduszku się zrobiło, ona jest takim dobrym, kochaniutkim duszkiem, który zawsze mi pomaga tylko tym, ze wiem, że jest.
Beatka złamała nogę.. moje biedactwo..
Do tego cały czas myślę o Szymonie, mam gorączkę i furę materiału do nauczenia na jutro... i jak tu żyć kochani?