czas zatoczył krąg i jutro znowu jadę na kolonie. znowu jako wychowawczyni. mam już za sobą 2 turnusy - zeszłoroczne kolonie, i tegoroczne pół-kolonie. Na obu wydawało mi się,że jest ciężko, ale ani przez chwilę nie żałowałam,że się na to porywam,bo bywa wesoło. W końcu co innego może robić w wakacje studentka psychologii i pedagogiki :) Dodam,że te wyjazdy nie liczą mi się na żadnych praktyk na studiach. Ale uważam,że każdy student pedagogiki powinien zaliczyć taki wyjazd i wtedy stwierdzić,czy nadal dzieci są takie kochane czy może jednak nie:P
W tym roku czas na morze - jedziemy do Kołobrzegu. Oczywiście z Suwarką:) Mam nadzieję,że moje problemy zdrowotne się skończą właśnie tam i skończę rozmyślać na co jestem albo nie jestem chora. Że pochłonie mnie do reszty ustawianie w pary, odpowiadanie na setki takich samych pytań w stylu - o której obiad? co dzisiaj robimy? daleko jeszcze?
Z Woodstocku w tym roku zrezygnowałam. No cóz, ktoś musi pracować,aby inni mogli się bawić :D
Trzymajcie kciuki i tęsknijcie!
ps. Zdjęcie wykonano na koloniach w Murzasichlu po chrzcie kolonijnym...dla wychowawców
ps2. pozdrawiam Agusię, która też para się bawieniem obcych dzieci!Szkoda,że nie będę mogła już czytać bloga, ale spróbuję nadrobić po powrocie!