W kotach jest coś takiego co budzi niepokój. Nie powiem, że strach, bo przecież racjonalnie myśląca osoba nie będzie się bała bogu ducha winnego kota... a jednak.
Tego kota spotkaliśmy pod koniec września, podczas wycieczki w okolicach Łapina... ta Bestia Piekielna zaczęła nas okrążać, miaucząc przeraźliwie, była jednak zbyt dużym kociakiem by nawoływać matkę, a za młodym by nawoływać swoje młode.
Mimo, że mieliśmy ze sobą Dryfa, bestia zrobiła wokół nas około 2/3 okręgu (z czego część po torach wąskotorówki).
Doszliśmy do wniosku, że to nie miauczenie, a piekielna inkantacja i ów kot ani chybi chce nas złożyć w ofierze innym siłom nieczystym, albo otworzy jakiś portal i Cthulhu wyjdzie... woleliśmy nie sprawdzać i wykonaliśmy w trójkę taktyczny odwrót.
Tak. Kociak był puchaty i ogólnie przeuroczy, ale w horrorach to małe dziewczynki są najstraszniejsze więc nie daliśmy się zwieść pozorom ;]
Cała i zdrowa.
Smok.