Piątek, wczoraj.
Moja pierwsza pociągowa wyprawa do krainy radości.
Dopiewo.
Jak dobrze, że Was poznałam.
Samochodem droga do przebycia stanowi 15 minut.
Ale nie może zawsze być łatwo, szybko i przyjemnie, więc pociągiem to ponad godzina.
Ale warto.
Pociąg przywiódł mnie do Poznania. Na głównym znalazłam wegańską gorącą czekoladę. W Starbucksie, bo tylko tam taka jest.
Z kubkiem w ręku, uroczym pociągiem starego typu przywiało mnie do Dopiewa. Z daleka ujrzałam dwie postacie.
To tu.
Spacer, pizza, poczekalania na dworcu.
Pożegnanie Julki.
Na gapę autobusem z sympatycznym kierowcą, bo nie chciał od nas pieniędzy.
I do Martynki, do Konarzewa.
Hop.
Dziękuję.
Asiu, szkoda, że choroba Cię pokochała.
Lov.