Czwartek u Agi był zaskakująco miły.
Wyniknął bardzo spontanicznie i niespodziewanie, ale będę go dobrze wspominać.
Poranna zupa w Zuppi, potem na gapę tramwajem, coby odebrać ją z pracy. Burgery (bo my weganki jesteśmy soł fit) w Green Way'u. I kino.
Film mnie zawiódł, ale trudno.
Kino czasem musi zawodzić, żeby potem zesłać przed nasze oczy prawdziwe dzieła.
Oho.