Czarny cz.1
Obejrzała sie. Nie było go. Rozglądała sie kilka sekund, lecz wkońcu zdenerwowana poszła dalej. Włożyła słuchawki z powrotem w uszy. W jej głowie leciały słowa piosenki. Myślała o tym. Każdego dnia idąc ulica czuła to. Czuła oczy skierowane na nią. Ktoś kogo nie znała wiedział kim ona jest.
Jakoś od miesiąca widziała kątem oka ten dziwny kolor.. jakby pomarańczowy, ale bardziej czerwony. Kto to był? To pytanie wciąż ją nurtowało.
Nagle ktoś złapał ją za ramię, a ona odruchowo zamachnęła się prawą ręką. Trafiła w brzuch jakiegoś chłopaka. No tak. To ten sam typ.
Codziennie od 3 miesięcy wracają razem z pracy a ona nadal zapomina. Jej kumpel już sie przyzwyczaił i nauczył sie unikać ciosów,
lecz dzisiaj coś było nie tak.
Znowu niebieska aura tańczyła wokół dziewczyny. (niebieska oznaczała, że dziewczyna sie czegoś boi)
Od tygodnia nie widział innego koloru. Co ją gryzie?-pomyślał.
-Siema młoda.
-Cześć gnoju.
-Znowu niebieska.-zaryzykował.
-Odpierdol sie. Że też musiałam trafić na elfa. -odpowiedziała beznamiętnym tonem.
(Tylko elfy widzą swoje aury)
-Znowu to robisz. Dziewczyno . Co ja ci zrobiłem? Od miesiąca jesteś nie do wytrzymania.
-Jest dzisiaj u cb ten lokator?
-Nie.
-To śpie u cb.
-Eeeee. O co chodzi?
-Masz wolne łóżko tak? To śpie u cb.
Po godzinie byli w małym mieszkaniu na poddaszu. Kuchnia, łazienka, 2 pokoje. Rzuciła torbe z książkami obok wieszaka.
Zdjęła bluze, którą kiedyś zabrała bratu. Weszła powoli do kuchni witając sie z Andzią- kotem chłopaków.
Wyjęła z lodówki mrożone frytki i szybko je zrobiła.
Wszedł Czarny. Wszyscy tak do niego mówią, bo jego normalna aura jest czarna, chociaż nigdy takiego przypadku wśród elfów nie było.
Jest blondynem. Ma 183cm. Na uśmiech i słodkie słówka wyrwie każdą.
-Teraz jest różowa :o -zaczął rozmowe.
Jeb. Talerz spadł.
-Nie strasz mnie, bo stracisz wszystkie talerze.-uśmiechnęła się lekko.
-Czego sie boisz?-zaczął rozmowe, ale ona tylko odwróciła wzrok i jej aura z różowej zmieniła się znowu na niebieską.
cdn.