Cześć znowu, znowu tu jestem.
Zaznajamiam się z jakże piękną twórczością Korteza, którą polecam.
Wypiłam zieloną herbatę i delektuję się błogością, jaka mnie owiała.
(Przyznawać się, że kompletnie zapomniałam o tym miejscu?)
Wszystko zaniedbałam, umknęłam i nie chciałam wracać.
Ale teraz wracam tu, na aska również i na queera, blogspota.
W dniu jutrzejszym zaczynam coś, nie wiem czy na poważnie, ale opublikuję w tym miejscu linka do tego czegoś.
Pisałam blogi, ale dla siebie. Nie myślałam o szerszym mówieniu do ludzi, do ludzi, którzy chcą wiedzieć, co chcę wykrzyczeć światu, a nie wpadają na anonimową stronę przypadkiem.
Chcę zacząć coś, co da ludziom pożytek, a mnie spełnienie i satysfakcję.
Moim pierwszym wpisem będzie coś strasznie ważnego, a równocześnie coś, o czym generalnie bałam się pisać. I nie myślałam, że będę chciała.
Napalam się, ponieważ wstałam. Poprawka: wstaję.
Co o tym myślicie, hm? Czy to w ogóle jest możliwe? Tak, wkładam to mimowolnie już do szuflady ''Coś nie dla Ciebie''.
Nie wiem czy jestem gotowa na poświęcenie swojego czasu i sił na coś, co nie wypadnie zbyt dobrze... Boję się?
Już czas by iść topić ciało w gorącej wodzie, zadbać o twarz.
(Już zdążyłam się kilkanaście razy rozmyślić co do tego bloga i podjąć decyzję)
Żyjecie?