Nie chcę, abyś był we mnie szalenie zakochany. Zakochanie to nie miłość. Chcę, abyś mnie kochał - czasem rozsądnie, czasem spontanicznie, nie rzucił dla mnie świata, ale się tym światem dzielił. Nie obiecuj, że mnie nie zostawisz, nie kocha się słowami. Po prostu mnie nie zostawiaj i nie mów nic.
Nalewam drugą szklankę, żeby nie była pusta jak pokój, moje serce i słowa w twoich ustach.
każdy z nas ma kogoś, komu wybaczy wszystko.
Ohh, gdybyś Ty miała tyle rozumu co tapety na mordzie..
czasem chciałabym mieć życie jak z filmu. piękna fryzura, brak potrzeb fizjologicznych. a gdy będę w totalnym dołku, facet pobiegnie za mną, wyzna mi swe uczucie, pocałujemy się i będziemy żyć długo i szczęśliwie.
i chociaż nic nas praktycznie już nie łączyło, to fakt, że godzinę temu na fejsie, potwierdził plotkę na temat nowego związku, spowodował ucisk w moim sercu, nagłą utratę humoru. w mojej głowie zaczęły szaleć wspomnienia i w żaden sposób nie dały się opanować. retrospekcje tych dobrych chwil wywołały histeryczny płacz, gdyż uświadomiłam sobie, że straciłam wszystko na czym mi tak zależało.
następnym razem jeśli będziesz miał zamiar złamać mi serce pomyśl czy chcesz mieć złamany nos, buzi gnoju.
za każdym pocałunkiem, mam nadzieje że będzie coś więcej. choć odrobina sentymetnu. tak na początek. tak zwykle zaczyna się 'miłość'. miałem nadzieje, ogromną nadzieje że w końcu powiesz to 'kocham', na które tak długo czekam. że w końcu będzie coś więcej niż tylko 'przyjaźń'. chciałbym wiedzieć,co tak na prawdę czujesz. co myślisz. co myślisz o tym wszystkim, o mnie, o sobie, o tych pocałunkach. o naszej przyjaźni. nie rozumiem jednak, dlaczego pozwalasz się całować, przytulać. skoro nie kochasz? skoro chcesz tylko przyjaźni? próbuję zrozumieć Ciebie, i twoje podejście. może chcesz trochę czasu? poczekam. proszę, tylko o jedno. nie rób mi nadziei, i potem nie odchodz. zostań już na zawsze. do końca. zastąp tę jebaną pustkę. błagam.
Znowu zapominam jak się oddycha.. znowu uciekam gdzieś ponad to wszystko.. Tam mi lepiej.
Trochę tu pusto. Trochę tu zimno. Trochę tu cicho, za cicho. Z każdym oddechem czuję jak umieram. Jak dusza ulatuje do góry z różnych przyczyn. Ciało wyziębia się a płynące po policzkach krople zamieniają się w małe kryształki. Tęsknota, ból, rozczarowanie, brak zrozumienia.. Przestaję wierzyć. Przestaję żyć. teraz już tylko ISTNIEJĘ.
Uśmiechnęła się pod nosem, widząc płomień w jego oczach. Czuła go też, gdy dotknął opuszkami palców jej ramienia. Chłodną dłonią wodził po jej ciele. Zatopieni w głuchej nocy, otoczeni burzą emocji, kontemplowali swoje uczucie. Poczuła się nagle zmęczona i po chwili zapadła w głęboki sen. Patrzył na jej drobne ciało, zgrabny nosek, lekko zadarty do góry idealnie pasował do jej pełnych ust. Musnął je swoimi, ponaglony pożądaniem. M
ruknęła coś i uśmiechnęła się ledwie widocznie. 'Tak bardzo Cię kocham...' Wyszeptał wprost w jej włosy. Poczuł, jak przyspiesza mu serce. Błogie szczęście zawładnęło jego umysłem. Złożyła mu delikatny pocałunek na wewnętrznej stronie dłoni. Ten niewinny gest przeszył go do głębi. 'Jesteś moja. Oddałbym za Ciebie życie.' Z tym wyznaniem na ustach zasnął, łącząc się z ukochaną w spokojnym śnie. Gdzieś między uderzeniami ich serc, westchnienie tryumfu wydała Miłość.
W nocy znów dostałam po ryju od wspomnień.
Próbuję zjeść kolację, gryzę dokładnie każdy kęs, uciekam wzrokiem tak aby nie patrzeć na talerz. W myślach tabele kaloryczne alarmują mój system nerwowy i ręce się trzęsą i ja się trzęsę i robi mi się niedobrze i biegnę do toalety. Myślę, że powinnam więcej płakać, wyrzucać z siebie to wszystko inaczej niż w pełnych destrukcji zrywach. I te noce, w których jak przepowiednia jawi się mała, biała trumienka... Idę do restauracji, zamawiam małą czarną i głodna, pusta jak moje oczy, patrzę jak jecie.
Mam obrzydliwą chęć zwinąć się KOMUŚ na kolanach w kłębek, i DAĆ się temu KOMUŚ głaskać. Z braku możliwości zawinę się do łóżka i DAJCIE wy mi wszyscy pierdolony święty spokój.
To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni.
Sex, jest jak rzodkiewka, każdy lubi, ale nie każdy uprawia.
W ciągu kwadransa umyłam się, ubrałam, powiedziałem "kurwa" osiemset razy i pobiegłam na pociąg, będąc w zapchanym przedziale, patrząc jak uciekają kolejne kilometry oddalające mnie od Ciebie byłam osiem razy przerażona, że już Cię nie zobaczę.
Jesteśmy odpowiedzialni za ludzi, z którymi żyjemy.
Trudno jest pozbyć się uczucia, że mogliśmy zrobić więcej.