By killingkitty Uwielbiam ostatnio wieczory.W chlodnym powietrzu czuc jak malym krokiem zbliza sie jesien.Typowy okres w roku,w ktorym pelno nostalgi,spokoju,melancholi.Brakuje mi tego...Dni spedzonych z ulubiona ksiazka,szkoly,a zwlaszcza bliskich mi osob,ktore odeszly na daleki plan w imie milosci chorej od poswiecen.. I niech zaskakujace nie bedzie to,ze umieszcze tu spora czesc osobistych wrazen i mysli.To pomaga.Naprawde.chec pisania,wylewania smutkow,lekow,radosci stala sie coraz wieksza.. Milosc.. Okrutna niepewnosc twojego uczucia dotknela i zmiotla mnie doszczetnie..Alkohol otwiera usta...Niedorosle sa twe przysiegi,zapewnienia,wspolne plany,kiedy w rzeczywistosci jest inaczej..przymykalam oko na twa niestabilnosc.w dniach kiedy mowiles do mnie tak czule,tuliles do siebie czulam,ze nic nas juz nie rozdzieli,ze bedzie tak wiecznie.Dzis znow czuje niepokoj.. obawa.. Rankiem okaze sie czy bede sobie plula w twarz czy skakala z radosci.Zreszta gdybym spodziewala sie negatywnej 'odpowiedzi' sama nie wiem czy na zalosnym pluciu by sie skonczylo..