Często dowiaduję się, że wielu z nas podejmuje decyzje, najważniejsze w życiu kroki nie stawiając na pierwszym miejscu własnego dobra i szczęścia, możliwości realizacji swoich palnów i założeń, ale ze względu na spokojny sen innych ludzi, którzy pozornie pragną naszego zadowolenia. Kierowanie się opinią najbliższego otoczenia nie pozwala na wolność i samodzielne wybory, na które jesteśmy w pełni gotowi. Stawiamy sobie za cel możliwość pełnej kontroli nad własną egzystencją, kreowaniem rzeczywistości w sbosób odpowiedni dla własnego widzi mi się, ale po chwili czujemy niemoc, dezaktualizację planów spowodowaną jednym momentem, w którym to znowu odwracamy się za siebie i spoglądamy w przeszłość. O przeszłości trzeba pamiętać i wyciągać z niej konstruktywne wnioski, a nie rządzić się jej prawami w chwili obecnej. Każdy moment zastanowienia mogłby spowodować to, że znowu zrezygnujemy z możliwości lepszego życia, realizacji oczekiwań i dotknięcia niepewną i wstydliwą ręką rzeczy, które byłyby nam tam dane. Nie próbujemy bo brakuje nam odwagi! Osobowość pozbawiona iskry samozaparcia i wewnętrznego zdyscyplinowania przegrywa z oczekiwaniami innych, którzy chcą żyć za nas. Chcę podjąć wkońcu decyzję bez psychicznego nacisku, niech będzie zła, niech przyniesie mi ból i rozgoryczenie, zawód i smutek, ale pozwól mi ją podjąć. Kiedy się nie uda po prostu bądź blisko, przytul mnie i powiedz coś w stylu: "będzie dobrze", "wszystko się ułoży", ale nie próbuj mnie pouczać, nie chciej być mądrzejszym od samego Boga.
Opuść w końcu bezpieczną przystań i dla jednej chwili zarezykuj, bo warto zbierać doświadczenie...