No proszę. Jednak zdjęcie się wbiło.
Chociaż, czy to jest do końca zdjęcie? Pstrykane kamerką internetową, bo normalny aparat mnie nienawidzi gorącą i dymiącą nienawiścią?
I gówno prawda, że brązowe. Bo czerwone. I nie zielone, tylko brązowe.
Bibułkowanie... dobry sposób. Tylko włosów nie mam trochę jak rozjaśniać, nawet pomijając brak kasy, nie da się wywalić rodziców z domu na tyle, żeby odwalić rozjaśnianie i bibułkowanie na czerwono. Ale na czarno można na farbę.
Przydałoby się na kimś poćwiczyć. Z otoczenia dwie osoby mają naturalnie blond włosy, jedna może byłaby skłonna się poświęcić na ołtarzu nauki. A jak nie, to trudno, kij im w oko i robię z marszu.
W sobotę Ikea!
A jutro chór! I interwały! Których nie miałam się jak nauczyć! I zapis do ortodonty, u którego nie byłam od pół roku. Ojej.
Łech, jutro na drugą lekcję. Koniec tego dobrego.
PS Gabsztylu! Mendo skończona! Jak mogłaś wyjechać i mnie zostawić samą do walki z mrozem, śniegiem i przełożonymi klasówkami!