Zniewolenie poprzez wszelki wpływ emocjonalny, czy też działanie wpływające na odczuwanie zupełnie mentalne, jest bardzo silne. Wszelkie przeciążenia wyczerpują tak, że mogę zasnąc i zapomnieć, chociaż do czasu, kiedy nie zacznę znów umierać - budząc się na nowo. Ciągły, jednostajny, teraz już codzienny, niemal obowiązkowy schemat. Białka wizualizują się jako zupełnie czarne, dwie puste przestrzenie, zlewające się z źrenicą, na której widać przebłysk zaćmionego blasku zapalonej w dali zapalniczki. Dopływ światła stopniowo wyczerpuje się, wraz z zanikaniem jakichkolwiek emocji; nastaje ciemność i towarzyszące jej wrzaski, słyszalne z daleka, okrutne. Gubisz się, oddalasz się, w skutek tego trudno będzie powrócić. Podejmiesz wyzwanie?
***
Rozdarcie wewnętrzne nie wiadomo jak określić. Trochę poukładania, przekładania i wszystko będzie na swoim miejscu, jak zawsze. Ostatnio, zazwyczaj w niedziele nadchodzi czas filozoficznych przemyśleń. Nie chcę. :3 Zastanawiam się jak to się dzieje, że każdy jest, tym kim jest i kim się stanie później? To, że zachowuje się tak, jak się zachowuje? Bedąc człowiekiem, jest zaledwie marnym cieniem. Stąd to zdjęcie. Jaki czynnik na to wpływa?