dodaje piekne zdjecie z dzisiejszego spaceru
nie wierzę w to co się dzieje, na prawdę. kryzys za kryzysem.
co jest z wami ludzie do cholery?
czy to ze mną jest coś nie tak?
żeby nie mieć z kim pogadać.
przez dwa lata byłam w stu procentach pewna co do jednej rzeczy. nareszcie czułam, że chociaż ten jeden cel osiagniety.
a teraz co? z każdą minutą mogę powiedzieć kto właśnie się powoli oddala.
to boli. kuzwa bardzo boli.
chcę ogarnać kontakt z dwiema/trzema osobami, ale nie wiem co mi z tego wyjdzie.
czuję się tak max bezsilnie.
znacie to uczucie kiedy rozpierdala was od środka a nie macie sie komu wygadac? ba! nie macie wgl z kim zamienic nawet słowa?
tak sie wlasnie czuje. niby słysze "jesli bedziesz czegos potrzebowała to pisz", ale co z tego jesli pozniej i tak nie moge sie wygadać, nieraz mi po prostu głupio, bo kto lubi cały czas sie wyżalać? no właśnie.
tak bardzo #chujowo
i tym jakze max pozytywnym akcentem kończę ten jakże piekny jak zwykle spierdolony weekend
i życzę wszystkim dobrej nocy
o ile ktos tu jeszcze wgl wchodzi.