Rozdział 6.
Biegła nie oglądając się za siebie. Cały czas myślała o dziwnym sms od przyjaciółki. Nie wiedziała czego może się spodziewać. Wszędzie było ciemno. Nie widac żadnej żywej duszy. W sumie z tego się cieszyła. Biegła coraz szybciej, chociaż brakowało jej już sił. Ale wiedziała że nie może zostawić Kaji. Zadzwoniła telefon. Klara w biegu wyjęła go z kieszeni. Spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła mama. Odebrała.
-Klara.! Gdzie jesteś.?
-Momo. nie mam teraz czasu na wyjaśnienia.
-Zadałam pytanie.!
-mamo.potem- rozłączyła się i schowała telefon. Biegła ile miała sił w nogach. W końcu widziała lekki i rozmazany zarys domu Kaji. Szybko wbiegła po schodach. Zadzwoniła dzwonkiem. W drzwiach pojawiła się mama Kaji.
-Jest Kaja ?
-Nie, myślałam że jest u Ciebie.
-Dostałam od niej sms że przepraszam za wszystko...niech pani zobaczy.-powiedziała podając jej telefon.
-o matko.
-właśnie.
-Gdzie ona może być.?
-Mam pomysł gdzie mogła pójść. Ale musimy jechać samochodem.
-dobrze.Zaczekaj pójdę aby po kluczyki.-powiedziała mama Kaji i zniknęła za drzwiami. Po chwili jechały już nad rzekę.Obie były bardzo roztrzęsione. Zaparkowły samochód i wysiadły.
-Kaaaaaaaaaja !
-proszę pani. cicho. tam jest. -Klara podbiegła do ławki na której siedziała Kaja. Na jej ręce widać było świeze rany.-Kaja..dlaczego to zrobiłaś.Wiesz że ja mam z tym problem. Ty też chcesz się w to wplątać.?
-Klara..ja już nie mogę. Mam wyrzuty sumienia...
-domyślam sie. Ale mówiłam Ci.
-wiem. Kurwa.! nie pozostaje mi nic tylko podciąć sobie żyły czy w chuj się powiesić.
-Kaja córeczko...
-mamo.! Daj mi spokój.! po co tu przyjechałyście.?- wstała i pobiegła wzdłuż rzeki.
-Niech pani tu zostanie .! -krzykneła Klara i pobiegła za nią.-Kaja ! Kaja zaczekaj.!
Kaja nie zatrzymała się nawet na chwilę. Klara biegła za nią , w końcu ją dogoniła.
-CVo Ty odpierdalasz.?! -krzykneła.-ogarnij dupę i wracamy do domu.!
-Nie Klara! Ja już nie mam po co wracać .! nie mam po co zyć.!
-Nie pierdol głupot.! Tylko chodź do samochodu.!
-nie.! Nie chce już nokogo ranić.!
-pogadamy o tym jutro a teraz chodź.-Klara próbowała załagodzić sytuację. Wzięła przyjaciółkę za rękę i zaprowadziła do samochodu. Usiadła razem z nią na tylnich siedzeniach. Mama Kaji nie odzywała się przez całą drogę. Na jej policzkach błyszczały łzy.
Ciąg dalszy w następnej notce :)