Jednak te święta mimo tak fatalnej zapowiedzi( sprzątanie, zakupy, gotowanie no i wiele innych dziwnych rzeczy z tym wszystkim związanych . A no i ta cała komercja i tandeta- podobno w tym święcie nie chodzi o króliczki, baranki, kurczaczki ani jajka a jednak o tym jest najgłośniej i tym najbardziej przejmują się co niektórzy ;p) nie były aż tak złe
Fakt musiałam wstać wczoraj o 5 bo mi kazali jechać do kościoła
Ale potem było nawet spoko.
Chowanie się przed ludźmi, tłumaczenie się że to nie my rzucaliśmy jajkami w samochody no i jeszcze ognicho a i chyba najstraszniejsza rzecz chowanie się i unikanie rozmowy z ledwo stojącym Tomusiem którego i tak nikt nie rozumiała.
No ale dzisiaj już nie jest za ciekawie. Przyjechały bachorki
No ale jak na razie pilnuje ich Patryk, więc przez jakiś czas mam spokój
No chyba że przyjedzie Szymon no to wtedy na chuje do raju
Wszystko pozamiatane no i trzeba zmienić wtedy plany
A były takie cudowne ( opierdzielanie się cały dzień na kanapie- no ale z tej na dole nici bo inni obcy ją przejęli o i trzeba było się przetransportować do góry )
A może po prostu wyemigruję z domu jak przyjdą
(To nie jest głupi pomysł )-no ale jak zadzwonią ??
Dobra to jak przyjadą to ja wychodzę i......
Nie wezmę telefonu ze sobą
To tak:
-droga ewakuacji opracowana
-zwierzęta wypuszczone i nakarmione
-telefon schowany
-nowe miejsce do opierdzielania się gotowe
-pozbycie się Lampka i bachorków z domu jest
No to jak na razie jest dobrze
Dobra idę na dół po ciacho dopóki mi całego nie zjedli
Pa