Post Scriptum

Miło mi poinformować, że po ostatnim wpisie ludzie domagali się wymienienia na moim blogu. Bo być na moim blogu to tak jak być u Wojewódzkiego. Lepiej nawet. Nie zdziwcie się zatem jeśli za czas jakiś ucznowie III C pojawią się w reklamie Playa. Przynajmniej wreszcie będą to jakieś znane twarze, bo nie mam pojęcia kim są przykładowo: Dawid Podsiadły czy Margaret (albo jak jej tam). Zatem zgodnie z życzeniem wymieniam nieobecnych w poprzednim wpisie, a obecnych na co 12-letnim zjeździe pierwszych gimnazjalistów w historii. Powinienem zacząć od kobiet, ale po pierwsze jest równouprawnienie, po drugie jestem meską szowinistyczną świnią

Pierwszą osobą, która się upomniała o wspomnienie w notce jest Maciej W., który zresztą był też pierwszą osobą jaką na owym zjeździe spotkałem zatem palma pierwszeństwa należy się mu podwójnie. Na spotkaniu wszyscy cieszyli się, że nie jest już gruby że schudł. Później okazało się, że boi się, że go zamorduję i dlatego obiecał wpłacić 5 zł na psychiatrę kokainę i nieletnie dziwki.
Reklamację wniosła też Lucyna B., i tu strasznie się biję się w piersi, gdyż albowiem gdyby nie Lucyna nasze spotkanie szybko by się skończyło. Gdyby nie jej kartka Łukasz O. najpewniej zapomniałby co ma komu kupić i uciekłby z całą masą szmalu lub co gorsza przegrzałby się próbując sobie przypomnieć i zemdlałby przed ladą. Przez co nie byłoby ani Łukasza, ani piwa, ani pieniędzy, ani kokainy, ani nieletnich dziwek. No dobra, tych dwóch ostatnich i tak nie było, ale mogłyby być. Również Lucyna zgodziła się dorzucić całe 5 zł na mojego psychiatrę narkotyki, ale wątpliwe by cokolwiek jej to pomogło kiedy już rozpocznę karierę seryjnego mordercy. Znajduje się bowiem ona aż na dwóch czarnych listach. Jedna lista dotyczy oczywiście całej IIIC, a druga dziewczyn, z którymi cośtam kiedyś chciałem. Co gorsza (oczywiście dla niej) jest niej nuerem 1, gdyż była moją pierwszą miłością (dopiero później zakochałem się w Natalie Portman) i nawet dostała ode mnie kaktusa i walentynkę. Ale to było dawno i nieprawda. Ale na liście wciaż jest.
Kamil M. reklamacji nie wnosił, ale niech i on nie czuje się pominięty. Może zrekompensuje mu to przykrość, że własna wychowaczyni go nie poznała.
Przemek N. to z kolei mój były sąsiad. To on przyznał mi tytuł metamorfozy roku. Pamiętam jak za młodu rzuciłem jego piórnikiem w Szymona T. Niestety, albo na szczęście, nie trafiłem. Ma już żonę i czeka na dziecko, czyli postarzał się strasznie.
Żonę i dziecko ma też Damian S., który z kolei teraz mieszka nieopodal mnie.
Z Olą S. łączy mnie natomiast to, że z jej siostrą chodziłem na WSG. Możecie zresztą o tym przeczytać w starszych notkach.
Justyna S, z kolei przypomniała sobie, że widziała mnie gdzieś, kiedyś. Czy coś.
Natomiast z Mileną S. oraz Lidką M. niewiele rozmawiałem, bo i one za długo nie siedziały, ale we wpisie znaleźćsię muszą!
Z wielkich nieoebocnych warto wspomnieć na pewno Arka Z., który pewnego dnia cudownie się rozmnożył oraz Bartka P., który jest wojskowym czy policjantem i dostał jakieśtam wezwanie na ćwiczenie czy inne manewry. Było to akurat w czasie inwazji rosyjskiej na Krym. Przypadek? Nie sądzę.
Myślę, że tym razem już nikt nie poczuje się pominięty. Pozdrawiam wszystkich i każdego z osobna. Do zobaczenia gdzieśtam kiedyś.