nie mam zdjęć, w związku z czym osobnik, który codziennie każe dodawać mi wpisy na fbl będzie zmuszony iść ze mną na zdjęcia w najbliższym czasie, też Cię kocham *;
chyba rzucam palenie, tak mnie jakoś naszło. w ogóle chyba szykuje się kolejny okres wielkich zmian, zaczynając od siebie, przez otoczenie, bo niektórzy szkodzą mojemu zdrowiu, po przemeblowania w pokoju i inne takie. chyba znów będę chora, kapa fest. dobry weekend minął, choć zapowiadał się niezbyt kolorowo.. chyba w końcu wszystko jest dobrze, choć są małe niedociągnięcia, ale to się dopracuje. znowu uciekłam z polskich i fizyki. fuck, kiedy ja ostatnio byłam na polskim.. nie mam siły do tej szkoły. jakbyśmy w klasie maturalnej nie mogli uczyć się tylko tego, co zdajemy na maturze, byłoby o wiele prościej. miałabym więcej czasu na biologię i matmę. moje plany życiowe szlag trafił, dzięki bożena :* nie wiem co ja będę robić po liceum, po maturze. nie mam pojęcia. ale chyba nie chcę się tym teraz martwić, ludzie żyją bez studiów i bez matury, więc jeśli wybiorę cokolwiek, co mi się będzie podobało, to chyba jakoś dam radę, nie? :) mam cholerną ochotę na enemefa lub energy. no ale weź tu wyciągnij kogoś gdzieś, jak wszyscy bez czasu, bez hajsu, bez chęci.. eh ludzie.. ostatnio często nachodzą mnie dziwne myśli, nie wiem czym to jest spowodowane. nauczyłam się bezwarunkowo kochać i cholernie tęsknić, chociaż nie wiem czy to drugie jest dobre dla mnie, bo męczy, ale to w sumie jakiś wyznacznik miłości ;) mam te zasrane 18 lat i poczułam się podczas dzisiejszej rozmowy z Patką staro, a mimo to, wszystko, co związane z przyszłością wydaje mi się takie odległe. mam w głowie moją wymarzoną, ale realną, przyszłość i chcę dążyć do tego, aby stała się rzeczywistością. nie wiem co się dzieje, ale ostatnio mam strasznie głębokie przemyślenia, wcześniej brałam wszystko pół żartem - pół serio, z dystansem, a teraz strasznie się przywiązuje i bardzo poważnie myślę o niektórych sprawach, sama nie wiem czy to dobrze, bo przecież życie płata figle. ale jestem dobrej myśli, bo na razie nic nie wskazuje, żeby cokolwiek miało się zepsuć.