Kiedyś bylo inaczej, łatwiej. Wszystko się układało i przyszedł czas. Zły czas. Wszystko się zmieniło całe moje życie każda chwila każdy oddech. To mnie zabija cały czas od dwóch lat. Każdy zabiera po trochu. Dla każdego wydaje się że robie co moge a każdy bierze i ucieka. Dużo się uczą ode mnie pokazuje co dobre wyciągam ze złego i odchodzą. Staram się być dobrym człowiekiem i wtedy wszyscy odchodzą.
To jest jak rozdawanie cukierków. Masz cały worek i dajesz każdemu po jednym. I w pewnym momencie przychodzi takie coś że zostaje Ci ostatni. Oddałam ostatniego cukierka i mam pusty worek, bo osoba która go dostała odchodzi i zostawia Cie z tym głupim pustym workiem. Nie stać Cię żeby kupić nowy worek. I wtedy widzisz ze jestes do dupy i wtedy uświadamiasz sobie ze osoba która wzięła ostatniego cukierka to ta której oddasz wszystko i wszystko poświęcisz a ona poprostu odchodzi. I zostajesz sam. Całkowicie sam. I co Ci zostaje? ....
A najbardziej boli jak słyszysz od osoby która jest dla Ciebie wszystkim co posiadasz jedno proste zdanie:
"Nie wiem czy to miłość czy wielka sympatia."