Melancholia, może nostalgia... Nie jestem dobry w określaniu uczuć. To po prostu taki stan, który można u mnie rozpoznać po nadmiernym kupowaniu książek :) Dobry nawyk... Nie zawsze zbiega się to z moimi urodzinami, ale teraz wszystkie wydarzenia wokół mnie chyba tak się splotły w te skomplikowane uczucia. Urodziny to taki moment, gdy każdy z nas robi pewien rachunek sumienia, analizuje swoje dokonania i porażki z ostatniego roku, a przy okrągłych - z ostatnich pięciu bądź dziesięciu lat... Każdy próbuje analizować kim jest, kim się stał, jak się zmienił. Ja rzadko myślę nad tym kim jestem. Prędzej przychodzą mi do głowy określenia KIM NIE JESTEM, kim nigdy nie byłem. Nie jestem tabliczką czekolady - nie każdy musi mnie lubić. Nie jestem optymistą. Nigdy nie byłem. Pesymistą też nie jestem. Nie jestem empatą i prawie nigdy nie kieruję się emocjami i uczuciami przy podejmowaniu decyzji. Nie lubię odpoczynku, ciągle coś robię, ciągle w ruchu, ciągle w biegu. Nie jestem i nie byłem nigdy w najmniejszym nawet stopniu "prawicowcem". Nie jestem i nie byłem katolikiem. Nie próbuje też zmieniać ludzi na siłę. Nie jestem dobry w kompromisach. Mateuszu, Ty znasz moją definicję kompromisu ;). I na pewno - i tego będę się trzymać zawsze - nie jestem do końca dorosły. Albo stary :D Ale kto z nas jest? Przytoczę tu zmodyfikowany mój tekst sprzed lat... A może i dwa...
Podobno w pewnym momencie życia stajemy się dorośli. Nagle możemy głosować, pić i robić inne "dojrzałe" rzeczy. Nagle ludzie oczekują od nas, że będziemy odpowiedzialni, poważni, mądrzy. Robimy się wyżsi i starsi. Ale czy kiedykolwiek tak naprawdę dorastamy? Pod pewnymi względami tak... Zakładamy rodziny, bierzemy śluby i rozwody, wchodzimy w związki, chodzimy na pogrzeby... Ale wciąż mamy te same problemy, co wtedy, gdy mieliśmy 15 lat - nieważne, jacy jesteśmy wysocy i ile mamy lat. Wciąż się potykamy, wciąż popełniamy błędy, ciągle mamy wątpliwości, ale przede wszystkim jesteśmy ciągle młodzi - niezależnie od liczby na karku. Bo kto decyduje, kiedy się kończy nasza młodość a zaczyna się starość? To nie jest konkretna data w kalendarzu jak święta czy Nowy Rok. To są wydarzenia duże lub małe. Coś, co nas zmienia na zawsze. Dobrze, jeśli zmiana ta daje nam nadzieje, nowy sposób życia, nowe spojrzenie na świat. Pozbywamy się dawnych przyzwyczajeń, utrwalamy stare wspomnienia. Grunt jednak by nigdy nie przestawać wierzyć, że wciąż możemy zacząć od nowa...
Naszukałem się wykonanego przeze mnie zdjęcia, takiego, by oddawało mnie sprzed lat ale i teraz. Stare miejsca, wciąż aktualne w moich podróżach... I wybrałem takie. Tak samo długo szukałem utworu, który dziś pasowałby do mojego nastroju, a tu zupełnie niespodziewanie Kuba Badach podsunął mi RY X. Spokojnie leci sobie w głośnikach cała płyta, sprawia, że nostalgia miesza się z sennością, wino rozgrzewa krew, za oknem wieczorne dźwięki przebijają się przez ścianę muzyki... Dla wszystkich, którzy dobrnęli do końca tego tekstu dedykuję ten utwór o nietypowym tytule:
RY X "YaYaYa" -------> right click!
"Chodź mnie podtrzymać, zabrnąłem za daleko
Te ciężkie słowa, Twoje otwarte serce
Niech ktoś podtrzyma moją głowę
Ayayayaya, ayayayaya
Czy ten świat, który ratujemy, wchodzi nam w drogę?
Ayayayaya, ayayayaya
Czy ten świat, przed którym się ukrywamy wchodzi nam w drogę?
Chodź wstrzymaj mój oddech i przetnij moje serce
Nie wrócę i nie ukradnę twojej jedynej ochrony
Niech ktoś podtrzyma moją głowę
Ayayayaya, ayayayaya
Czy ten świat, który ratujemy, wchodzi nam w drogę?
Ayayayaya, ayayayaya
Czy ten świat, przed którym się ukrywamy wchodzi nam w drogę?"
3 STYCZNIA 2025
22 LISTOPADA 2024
5 STYCZNIA 2024
22 GRUDNIA 2023
18 SIERPNIA 2023
3 MAJA 2023
30 GRUDNIA 2022
24 CZERWCA 2022
Wszystkie wpisy