ożeszkurwamac.
poparłam swoje chore myśli.
z dnia na dzień przesuwam granice moraności, już prawie wszystko jest możliwe,nie ma że nie. Zaś w sercu niepokój co to będzie jutro,a co pojutrze, co będzie potem,nie ogarniam.
Czuje się jak nacpana,zmęczona życiem dziweczka. Dziweczka,bo gwałci mnie życie.
Lajf is brutal,jednak trzeba dalej przec do przodu. Kolejny wniosek wysunięty: nie ważne jak,byle do przodu. Nie walcze już z niczym, oficjalnie mogę oznajmic: poniosłam klęskę. Klęska jest osobistą porażką,nie uzewnętrznie jej i nie otworze się przed nikim,ale tak,poniosłam klęskę. Zaś nie wiem co ja tu robie, gdzie jest moje miejsce i dlaczego robie coś co nie da nikomu pożytku,a może przyniesc jedynie kłopoty.Mało tego, jestem pewna że i one wkrótce nadejdą.
Marzę jedynie o chwili wewnętrznego spokoju, przecież wszystko jest okej. Zdałam matematykę,wróciłam do domu, pogodziłam się z niektórymi aspektami mojego życia. Jednak to nie to.
Wciąż śnie o niedoścignionych marzeniach,o klęskach i o beznadziejności mojego życia. Szukam i używam wszystkiego co mi pozwala zrobic krok w chmurach. Przez chwile wycina mi moje ciało z tego zjebanego życiowego komiksu i wkleja gdzie indziej. Dlatego cholernie przepraszam za mój egoizm. Jedyne co mogę powiedziec na swoje usprawiedliwienie jest to,że naprawdę chcę chwili szczęścia. Dlatego przepraszam,że piję i,że musicie mnie oglądac w takim stanie,wiedzcie jednak, że to co widzicie,czyli obraz zmasakrowanej Wioli ma się nijak do tego co ta zmasakrowana Wiola czuje w środku,a czuje chwilę zapomnienia.
Przepraszam,za... nie,jednak nie mam odwagi za to przeprosic, bo wtedy każdy będzie wiedział co konkretnie do kogo kieruję, tak,poprostu przepraszam za mój egoizm.
Teraz widzicie,że wszystko odczuwam poprzez pryzmat krzywego zwierciadła? Wszystko jest sztuczne.