To był długi i zawiły rok..
Przez te miesiące mogłem docenić osoby będące ze mną praktycznie zawsze, a które właściwie straciłem.
Moment zdobycia nowej pracy, a potem znowu nowszej. Przeprowadzka i odnajdywanie się na nowo
w tym świecie z całkiem innego poziomu.
Właściwie miałem wrażenie że od 17 lutego mój świat staną w miejscu. Jakbym utknął gdzieś z pętlą zaciskającą się coraz mocniej na szyi, starając się sobie przypomnieć jak to było móc oddychać pełną piersią. To najgorsze co mogło się stać, na szczęście udało mi się wykuć problem w coś pożytecznego dla mnie. Wystarczył sygnał, gdzieś na początku lata że to co widzę i słyszę nie jest tylko urojeniem. Że mój problem jest realny. Nie wyolbrzymiony. Od tego się zaczęło..
Zacząłem w najgorszym momencie prosić o pomoc.
Może z perspektywy neutralnego widza moja sytuacja nie była wcale taka tragiczna, ot co - dyrektorka znęca się psychicznie od 6 miesięcy i coraz bardziej się rozkręca - norma wśród polskich realiów pracy. Przynajmniej ja to tak odbierałem. Że jestem za mały żeby moje jeszcze mniejsze problemy mogły kogokolwiek obchodzić. Ale co tam. Poszedłem po pomoc.
Praktycznie w jednej chwili uświadomiłem sobie że mam więcej blokad w mojej głowie niż czołówka najbardziej strzeżonych miejsc na świecie. Że świat nie kończy się tylko na jednej porażce, czy problemie. A porażka jaka by nie była nie skreśla całego życia. To czy skreśli, zależy tylko od tego czy poddamy się w połowie drogi.
Czy sobie odpuścimy dalszą podróż w nieznane..
Reszta potoczyła się sama.
Inni zaczęli zauważać, że nie dzieje się ze mną za dobrze. Wtedy poszedłem więc na wolne. Nie chciałem litości. Urlop z początkiem sierpnia dał mi chwilę na skupienie myśli.. Pozwolił, żebym ze świeższym podejściem spróbował od nowa. Pozwoliłem sobie na kolejne studia, które być może kiedyś będą dla mnie furtką do odejścia, jednak dalej byłem jak worek treningowy..
Ale zacząłem o tym mówić innym. Zwierzać się. W międzyczasie za namową wziąłem zwolnienie lekarskie..
Nie warto - usłyszałem przez telefon miły kobiecy głos.
Pani doktor przepisała mi leki pomagające mi złapać dystans. To trochę jakby wszystkie obawy włożyć do szklanego więzienia. Wiesz, że tam są, jednak nie mają już nad tobą kontroli..
Praktycznie w tym samym czasie moją sprawą zainteresowała się "góra". Skąd i jak nie wiem..
Od tamtej pory jestem lepiej traktowany, a dzięki temu popełniam mniej błędów..
Dalej jest to dla mnie duże wyrzeczenie, ale w tych czasach i tak to jedna z lepszych opcji zarobku, jeśli nie ma się żyłki przedsiębiorcy..
Obecnie jestem nawet chwalony, jednak z tyłu głowy ciągle czuje że powinienem uciekać.
Dokąd zaprowadzi mnie ta droga.. ?
14 STYCZNIA 2021
3 STYCZNIA 2021
16 LISTOPADA 2020
20 WRZEśNIA 2020
20 CZERWCA 2020
31 MAJA 2020
25 MAJA 2020
11 LUTEGO 2020
Wszystkie wpisy