Następnego dnia obudziłam się jakoś o 9. Zeszłam na dół, by nalać sobie kawy. Tam spotkałam mamę.
- Cześć kochanie. - powiedziała.
- Hej.
- Jak wyjazd? Co u Grześka?
- Wszystko ok.
- Porozmawiamy?
- Nie mamy o czym. - odpowiedziałam, po czym wzięłam kubek z kawą i wróciłam do swojego pokoju. Umyłam się i przebrałam, poszłam do Kacperka pogadać. Ogólnie dzień minął mi nudno. Gdy popołudniu bawiłam się z Kacperkiem dostałam sms'a. Wzięłam komórkę, był od Maćka. "Spacer? ;)". Odpisałam "Pilnuję brata". Po chwilii dostałam odpowiedź:"Może iść z nami. Za 20 minut będę u Ciebie". Oznajmiłam Kacperkowi, że wychodzimy, więc poszłam po jego ciuchy, następnie ja się przebrałam. Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi, w których zobaczyłam Maćka.
- Cześć. - przywitałam się.
- Hej. - odpowiedział, po czym przybiegł Kacperek i ich sobie przedstawiłam. Chwilę później poszliśmy w stronę parku. Rozmawialiśmy o wszystkim. Przerwał nam dzwonek mojej komórki. Na ekranie zobaczyłam zdjęcie mojej przyjaciółki, Nikoli. Najwidoczniej wróciła już z wakacji.
- No cześć. - odebrałam.
- Hej, co tam u Ciebie? Opowiadaj! Steskniłam się!
- Ja też. Tylko nie za bardzo mogę teraz rozmawiać...
- Niech zgadnę. Jesteś na randce!
- Nie, wariatko. - zaczęłam się śmiać i spojrzałam w stronę Maćka, który mi się przyglądał.
- Dobra dobra. I tak wiem swoje. Ej, robię dzisiaj małą imprezę, domówkę, może wpadniesz? Oczywiście z osobą towarzyszącą. - gdy usłyszałam słowo "impreza" ścisnęło mnie w brzuchu, ale pomyślałam, że tam wszystkich będę znała, więc się zgodziłam. Gdy się rozłączyłam spojrzałam w strone Maćka.
- Co miał znaczyć ten uśmiech przed chwilą? - zapytał.
- Emm nic.
- No mów!
- Dzwoniła moja przyjaciółka i stwierdziła, że jestem na randce, więc zaczęłam się śmiać.
- A co to nie jest randka? - uśmiechnął się szyderczo.
- Nie?
- Szkoda. - zrobił smutną minę.
- Robi dzisiaj domówkę i mnie zaprosiła, więc może wybierzesz się ze mną?
- W sumie nie mam planów na wieczór. Ale pod jednym warunkiem!
- No, słucham.
- Jutro jedziesz ze mną do Tarnowa.
- A po co ja mam z Tobą jechać do Tarnowa?!
- Mam trening, a w niedzielę mecz. No zgódź sie.
- Niech ci będzie. Chodź, wracamy, bo nie zdążymy na imprezę. - Maciek odprowadził mnie pod dom, umówiliśmy się, że podjedzie po mnie za godzinę. Zadzwoniłam po Adama, by zajął się młodym, poszłam pod prysznic, wysuszyłam włosy, ułożyłam je, później się przebrałam. Gdy zeszłam na dół czekał na mnie Maciek. 10 minut później byliśmy już pod domem przyjaciółki. Weszliśmy do środka, wtedy od razu pożałowałam, że tu jestem. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam był...mój były. Prześlizgnęłam się tak by mnie nie zuważył, do salonu, gdzie była Nikola. Przywitałyśmy się, po czym przedstawiłam jej Maćka. Z jej uśmiechu wywnioskowałam, że jej się spodobał. Maciek poszedł po coś do picia.
- Ładniutki. - zaczęła Nikola.
- Tak właśnie myślałam, że ci się spodobał. - odpowiedziałam.
- Wolny?
- Chyba tak.
- To bierz się za niego!
- Przestań. Znamy się od dwóch dni. A propos. Co tu robi Oskar?
- Przyszedł z kolegą. Ale nie nim teraz bym się przejmowała. Patrz. - wskazała mi na Maćka, który rozmawiał z Izą, szkolnym "plastikiem", z którą się nienawidziłam. Podeszłam do nich. To właśnie z nią zdradził mnie Oskar.
- Co tam Maciek? - zapytałam.
- To wy się znacie? - zapytała Iza.
- Tak. Odczep się od niego.
- Hania. Dawno się nie widzieliśmy. - usłyszałam za sobą głos Oskara. Serce zaczęło mi bić mocniej...
Mam pytanie, za co lubicie to opowiadanie? ;)