tak ze od wielu rzeczy nie jestem w stanie uciec..
wspiac sie delikatnie na paluszkach dojrzec tego swiatla dziennego
gdzie nie bd bala sie wypowiadac wlasnych pragnienien,
marzen ktorymi chce zyc realnie nie utrzymujac ich na pokladzie wlasnych mysli...
gdzie tak naprawde istota jest samo myslenie,
nie ma miejsca na rywalizacje.
co dzien zachodzi slonce,pojawia sie zmierzch...
zmywa tetniace emocje,samego czlowieka co dryfuje na pokladzie snu...
tylko w nim czuje sie bezpieczna,
nigdzie tam gdzie chcialabym wykrzyczec co pulsuje mi we kwi,ujarzmia...
emocja,szept niewypowiedzianego slowa..
by zaprzestac wlasnej bojazliwosci.
Spojrzec mu w oczy i zobaczyc jasnosc wylaniajacego sie dnia...
DMZ. <3