Już wieki minęły od ostatniego wpisu. Czas nagle przyśpieszył. Darczyńca i złodziej w jednym. Już nawet nie pamiętam, kiedy trzymałem w ręku aparat i oglądałem świat przez wizjer. Jak to życie staje się prozaiczne i zapełnione codziennością. Zapomina się wtedy o sensie, o celu. Bezmyślnie zmierza się drogą donikąd, przekonany, że idzie się w dobrym kierunku. Nos spuszczony w kierunku ziemi, bo tak trzeba, bo to, co się robi jest takie ważne. A obok mija się, jak dekoracje ludzi, sprawy i wydarzenia. Jak mury miasta, które przecież się zna i na które nie warto już spoglądać, bo ja dobrze znasz. I tak powoli traci się tę dziecięcą ciekawość świata i staje dorosłym, nudnym dorosłym, który wszystko wie i niczemu się nie dziwi. I życie traci smak. Czas się obudzić i oderwać nos od drogi i spojrzeć w prawo, lewo i do góry. Rozejrzeć się i zacząć żyć w pełni. Kochać i nienawidzić. Bo tym co najbardziej niszczy jest obojętność.