Robię retrospekcje wracam w podstawówkę

kiedy żadne z nas raczej nie było smutne

dziś nieco trudniej choć mam ten sam plan

żyć chwilą, na wszystko lać i się nie bać

miałem kilka kobiet nie do końca słusznych

pierwsza ciemna jak murzyn choć nie miała mi służyć

druga w okularach rok starsza ode mnie

ale żadną z nich nie było zbyt pięknie wiesz?

w międzyczasie załapałem kilka ksywek

i choć nie kopałem piłek to wolałem rzucać

nie na dwutakt a w bramkę od słupka

apropo rzucania to rzuciłem sporo dziewczyn

robiłem to pierwszy, bo chciałem być lepszy

jedną z nich znam do dzisiaj i wciąz jest fajna

choć nie lubi wspominać o czasach, gdy biegaliśmy w trampkach

życie było jak tęcza i droga do jej końca

gdy liczyłem do dziesięciu i nie mogłem się oglądać

przed gimnazjum byłem też z kobietą wysoką

metr siedemdziesiąt na moje oko była spoko

jakiś czas temu wróciła mi w pamięć

gdy zaczęła lecieć w chuja z ziomkiem Michałem

czas beztroski tego nie miałem,

ale nic nie powiem bo znam czwarte przykazanie

rzucam w niepamięć nieszczęścia chwile

żyję dniem i bije się w pierś, że za mną tyle

bo gdy grałeś w kamień papier nożyce o pokemony

ja grałem w to samo o całowanie bez odmowy

w każdą porę roku miałem co robić,

choć nauka w tamtych czasach kulała jak bez nogi

miałem jedną miłość, co kochałem ponad życie

piłkę ręczną rysowałem w każdym zeszycie

na przerwach w szkole lepiłem kulę z papieru

a szczytem odwagi był rzut nią w kolegów

byłem buntownikiem i rozrabiaką,

nigdy nie lubiłem, gdy coś mi kazano

kiedyś ważne było siano w dupie miałem szkołe

a byłem bogaty mając dwa złote,

w podstawówce nie miałem czerwonego paska

choć pamiętam ból po uderzeniach kabla

było różnie w szkole, było różnie w domu

bójki i kłótnie z bratem w naszym pokoju

wołałem mamę gdy miałem z tym problem

teraz już nie wołam, bo trochę dorosłem

dzisiaj mieszkam tylko z mamą, brat wpada co któryś weekend

to już nie to samo, bo odeszło jedno życie.