` Usiądę na pustyni i o wszystkim zapomnę
o miastach, trudach, ściemnionych epizodach`
heh. dawno temu, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy, żyły sobie dwa ludzie. tak dwa ludzie.
poznali sie wieki temu, śmiem przypuszczać że tych wieków było bardzo dużo. dogadywali się od zawsze.
wszystko było dobrze, z czasem zaprzyjaźnili się. czasem sami nie dowierzali że trafili na siebie.
cieszyli sie że spotkało ich takie szczęście. szczęście którym obdarzali się nawzajem, śmiejąc się, rozmawiając, czasem jedno płakało drugiemu długie godziny, te drugie zawsze wysłuchało, pocieszyło, często wystarczyło że sobie tak pomilczeli razem.
nigdy wcześniej nie spotkali takiej osoby, osoby którą w tak krótkim czasie zdawałoby się zdołały poznać na wylot.
właśnie. zdawałoby się. podobno, jak to sie mówi nadawali na tych samych falach. tyle że w naszych czasach te fale zaczęły zakłócać jakieś inne fale radiowe, magnetyczne, jakieś niekompatybilne siły które jak na złość zaczęły działać właśnie w tym momencie, z potężną siłą.
powoli wszystko zaczęło się rozpadać, jak domino, jeden element burzył drugi. nikt nie wie dlaczego i jak. tak po prostu zaczęło się dziać.
jeden ludź zarzucał drugiemu wiele, ten drugi próbował załagodzić tę złość, jednak wszystko na marne.
jak to w takich historiach bywa nagle rozpadła się przyjaźń. jedno i drugie nie wie do końca jak to się stało. po prostu stało się i tyle. może sie zmienili, zmienili bieg swoich myśli, fal... a może są tacy sami tylko dopiero zaczęli dostrzegać to, czego wcześniej nie widzieli. nie wiem, nie jestem w stanie tego ci opowiedzieć. powiem jedynie że jedno z nich wydawałoby się uporało się z brakiem tego drugiego. było nawet dobrze. ale jedna rozmowa zmieniła troche nastawienie i pogląd na sprawę, jedno z nich zostało uświadomione że nie znało tego drugiego, że ktoś inny zna go lepiej. te jedno z nich doszło do wniosku że widocznie to co nazywało przyjaźnią, wcale nią nie było. więc jak to nazwać? jak nazwać coś co trwało zbyt długo żeby dać temu tytuł zwykłej znajomości, a jak sie okazuje zbyt krótko by przyjaźnią to nazwać. ta myśl nie dawała spokoju od jakiegoś czasu, bo przecież cały ten czas była przekonana że ma u swego boku osobę którą zna, którą nazywa swoim przyjacielem. a tu nagle ktoś uświadamia jej że to chyba wcale tak nie wyglądało, a bynajmniej nie powinno.
ciężko mi powiedzieć co stało się z tymi ludziami dwoma . chociaż w sumie mogę stwierdzić że nie ma już dwóch ludziów, jest jedno i jest drugie. i z przykrością musze stwierdzić że już raczej nie usłyszycie o dwóch ludziach.
wydaję mi się że to koniec tej opowieści.
historii o niczym .... najsmutniejsze jest to właśnie że była ona o niczym ...
Użytkownik izz3
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.