Grzechy dzisiejsze
Dziś ukrzyżowałam kilku ludzi,
Nie wierzyłam w to, co mówią.
Było tez i w tym trochę mojego grzechu,
Ale przykryłam go pudrem.
Parę razy umyłam też ręce,
Krew nie schodzi do teraz.
Bałam się ciężaru krzyża.
Wzięłam na imię Weronika
I nie otarłam nikomu twarzy,
Poszłam pobić się o zdjęte szaty.
Oni zmartwychwstają.
Zmartwychwstają prawda?
Nie mogłam ich zabić.
Proszę oni musza zmartwychwstać!
Albo ja w to muszę wierzyć.
Wielki Piątek
Choć w sklepach kolejki i tłok to jednak te święta przezywam jakoś inaczej. Znalazłam czas na zastanowienie się nad tym wszystkim. Z woli własnej, nieprzymuszonej.
Czas spowiedzi
Muszę się publicznie wyspowiadać ze sprośnych myśli na temat czekoladowego króliczka wielkanocnego. Żyjąc dziś o chlebie i wodzie miałam ochotę go rozebrać (ze sreberka oczywiście) i schrupać. Ania oczywiście też mi pomogła swoim postem o chlebie (z Nutelą) i wodzie (o smaku multiwitaminy). Położyła przede mną pięć kawałków chleba poczym posmarował je masłem czekoladowym, które jak później wyjaśniała miało służyć tylko, jako sklejka dwóch połówek kawałka, po czym spytała się czy się nie poczęstuje. Na tym Niue poprzestała stwierdzając najwyraźniej, że wszystko to nie posklejało jej się w środku otworzyła wcześniej już wspomniany słoik pokus psychicznych i zaczęła go na moich oczach pochłaniać. I jak tu człowiek ma być dobrym katolikiem?