tsss, tęsknie za słońcem, tęsknie za opalonymi nogami, tak żebym miała na co narzekać, że już nie są blade
tęsknię za przesiadywaniem na łąkach, nawet tęsknie za bezcelowym spaniem na molo, kiedy nie szłam do szkoły, tęsknie za tym. Naprawdę, potrzebuję słońca, ciepłego wiatru na twarzy, chciałabym móc wybiec w trampeczkach i biegać po drzewach.
Tu nie o pogodę chodzi, to we mnie coś zamarzło. I doprawdy sama siebie nie poznaję, jestem w trakcie oglądania Into the wild, kurcze koleś autostopem przemierza cały świat, takie widoki za które chyba bym poświęciła wszytko, choćby jutru, ba nawet dzisiaj, ale co robię? Wyłączam film, otwieram książki i powtarzam 1605, 1610, 1621, wszystkie pokoje podpisane w Mitawie, w Dywilinie, prawo Keplera, czas przeszły niemiecki i wątki autobiograficzne w twórczości Mickiewicza.
chaos
"Przyszłość jest chaotyczna i niepewna, gdyż chaos i niepewność
tkwi w samym człowieku."
Grudzień- w tym roku nie dał się zapić znieczuleniem
ani zgwałcić wierszem
posadził kwiaty korzeniami do góry
i pedefilsko obdarł drzewa do naga
masochistycznie kazał odwracać nam wzrok, kiedy
łamaliśmy pierwsze lody na samodzielnych bagnach
Przysypał świat grubą warstwą
prostactwa i kalectwa umysłowego
głowy bezbożnych posypał popiołem
wiernych rzucił na kolana
na nieposypanych solą drogach, za to posypanych nią ranach
największe zbrodnie dzieją się przeciez pod pierzyną
i nie dziw się wylegując się
na moich kryształowych posadzkach
wiedz- łzy też potrafią zamarzać