To zdjęcie miało już być dawno na tym photoblogu.
Jednak w związku z licznymi sesjami, ułożonymi terminowo niezbyt daleko od siebie, zdjęcie gości tu dopiero teraz, a jeszcze mam co wstawiać, jak na tą chwilę.
Wczoraj byłam focić papisia, jednak zdjęcia wyszły okropne, ale papiś słodki <3
Robienie zdjęć na automatycznym, tak bardzo photography :D
Przysłowie całkiem trafne, nawet powiedziałabym, że baaaardzo.
Przez tą pogodę straciłam całkowity zapał do robienia zdjęć.
Od kliku dni w południe świeci piekne, ostre słonce.
Tak pod wieczór pada śnieg, deszcz bądź na przemian.
Spadł śnieg, jest go widoczna ilość.
A ja miałam nadzieję na jakieś pączki kwiatów, czy pierwsze listki.
No nic.
Fiona dostała cieczkę.
A chciałam od marca regularne treningi, co za...
Wszystko pod górkę, jak zwykle.
Obieganie drzew i wskakiwanie na ręce nauczone.
Niestety, nic nie może robić więcej, no bo nadaga.
Ma taką super budowę, jak work.
Byłyby z niej ludzie, gdyby była psem moim.
Ale jak zwykle jest inaczej.
Tak daleko, ale tak blisko od stałki.
Jeszcze dosłownie paredziesiąt złotych i jak trafię dobrą okazję to jest moja.
Szkoda tylko, że mama ode mnie pożyczyła cały hajs.
Ciekawe kiedy go zwróci -_-
Mam nadzieję, że w ogóle.
Nadia.