W Arles panują tropikalne upały, w pracy coraz więcej zajęcia. Następne trzy miesiące pełne wszelakich terminów, niestety nakładających się na siebie.
Całe szczęście mam trochę czasu na czytanie. Daje mi to najwięcej radości.
Jest lato, morze, carnońska plaża, prowansalska kuchnia, przewspaniałe weekendy o zapachu świeżej lawendy i dźwięku gniecionych słomką kostek lodu w szklankach mohito. Aż chce się żyć!
Pozdrawiam!
M.