fot. Anna "Gudrun" Śliwa.
Fanta, Fanta i po Fancie.
Nie chciałam organizować tegorocznej edycji, bo wiedziałam, że nie będę mieć na to czasu. Pojechałam więc jako NPC i poza grą pomagałam ogarniać wszystko na miejscu. To była dobra robota i myślę, że wszyscy wróciliśmy usatysfakcjonowani. Gracze w większości zadowoleni, obyło się bez większych fuckupów, no i zmęczenie też nie tak ogromne jak zwykle - zmiana miejscówki mocno na plus.
Miło było zasnąć w czyichś ramionach i po raz pierwszy od dawna czuć się dobrze i bezpiecznie w końcu nie myśląc o tym, że gdzie indziej byłoby zapewne lepiej.
To bardzo głupia ironia losu czuć się tak akurat w tych konkretnych ramionach, bo tylko je pożyczyłam na chwilę i to się już więcej nie powtórzy, nie powinno.
No cóż.
Czasem powroty do rzeczywistości są trochę gorsze niż zwykle, ale może to i dobrze; zajmę się pracą i rzeczami, to się nie będę zastanawiać nad pierdołami.
Meh.
Zapewne gdyby możliwości były inne i tak bym nic nie zrobiła wyszukując miliona powodów, żeby się wykręcić od próbowania.
Zhou Rui zmienił kolor włosów i to niepokojące, jak bardzo się zmienił w przeciągu kilku miesięcy i w którą stronę to idzie (wróżka<<<przystojny facet). Skupmy się na nim, to jest bezpieczniejsze, o. Może któregoś dnia siostra podrzuci mi zdjęcie na widok którego dostanę palpitacji serca i umrę, hihi.