Fot. Julia Groszek
Chciałam się po prostu dobrze bawić. Ładnie wyglądać i zaliczyć kilka epickich scen. Nawet się specjalnie nie wczuwałam w rolę, zignorowałam główne założenia postaci, bo chciałam grać na czymś innym niż ostatnio.
I zupełnie nie wiem kiedy i jak to się stało, ale weszłam w Hisu za mocno, albo ona we mnie.
Obowiązek i lojalność.
Wpajano jej to od dziecka. Nie ma, po prostu nie ma nic ważniejszego od tych wartości.
Skoro Fu Manchu ocalił jej życie - należało do niego i musiała to zaakceptować, wykonywać każde jego polecenie bez zastanawiania się nad jego słusznością czy sensem. Nie przeszkadzało jej to, ani trochę - była przyzwyczajona do tego, że nie jest panią własnego losu. No i była jeszcze Selina. Zawsze od niej lepsza, we wszystkim czego dotknęła (może za wyjątkiem parzenia herbaty). Tak bardzo chciała przynajmniej jej dorównać! Jedyne, czego jej nie zazdrościła, to służba u Christophorosa Ace'a, choć gdy zobaczyła tę piękną suknię od Madame Constance... to ona mogłaby ją nosić i wyglądać jeszcze bardziej olśniewająco... Ale nie nie, odważne, odsłaniające nogi i plecy qipao było wystarczającym naginaniem tradycji, nie mogłaby odejść od niej jeszcze bardziej... Zwłaszcza, że dała się ponieść emocjom i uwieść temu przeklętemu Bossowi! Gdyby chociaż wyciągnęła z niego jakieś użyteczne informacje... Ale nie, po prostu zapomniała o całym świecie, liczyły się tylko jego ramiona...
Długo wahałam się i zastanawiałam jako gracz, czy skorzystanie z oferty Bowtiesona i ucieczka na Jukatan to była na pewno czymś, na co zdecydowałaby się Hisu, czy to nie będzie pęknięty balonik. Miałam trochę mieszane uczucia już po zakończeniu gry, ale nie chciałam się za bardzo zastanawiać - w końcu to tylko gra, zabawa.
I dopiero wczoraj mnie uderzyło, że wszystko to, czego Hisu doświadczyła w Gatzborough, na słynnym Śniadaniu u Gatsberga", ten cały przepych, blichtr, sławni ludzie, muzyka, alkohol, wszystko tak inne od tego, co znała do tej pory sprawiło, że naprawdę zapragnęła uciec.
Od rozkazów, etykiety, zabijania bez mrugnięcia okiem, parzenia herbaty słuchając politycznych sekretów i bycia marionetką, ale też od własnych uczuć, z którymi nie potrafiła sobie poradzić, a o których wiedziała, że prowadzą donikąd (bo jak mogła poczuć coś do tego bawidamka Johanna Bossa? Był agentem, uwodzenie kobiet było wpisane w jego pracę, tak samo jak uwodzenie mężczyzn w jej. I jak w ogóle mogła mu o tym powiedzieć?! Dawno nie zrobiła czegoś równie żenującego i głupiego...).
Po raz pierwszy w życiu Korinokabe no Hisu zapragnęła zrobić coś tylko dla siebie. I nie chodziło tu o zdradzanie tajemnic swojego mistrza. Tylko odcięcie się, wreszcie życie po swojemu. Nigdy by się na to nie zdecydowała, gdyby nie słowa Constantina i jego gorące zapewnienia, że to jest właśnie to, co powinna zrobić. A jeśli okaże się, że ją oszukał - zabije go lub też umrze próbując mając na uwadze demona, który w nim siedzi, ta wersja jest zapewne dużo bardziej prawdopodobna.
Jedno jest pewne: tak czy siak - w końcu będzie wolna.
No. Może po napisaniu powyższych słów wreszcie trochę uporam się z bleedem, który zupełnie niespodziewanie mi towarzyszy. Nadal pamiętam ten głupi buziak (BEZ SENSU), ale przejdzie.
Mam gorsze problemy. Z biodrem wcale nie jest lepiej mimo tych wizyt u fizjoterapeuty, jutro idę do ortopedy i mam nadzieję, że skieruje mnie na jakieś sensowne badania. I że one coś wykażą. Bo to nie jest normalne, że siedzę i czuję jak mi się same mięśnie napinają. Przeraża mnie to, bo nie wiem, co się dzieje.
Inni zdjęcia: Na wycieczce elmar;) patrusia1991gdRzepak patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaJa nacka89cwaJa nacka89cwaZawsze samysliciel3523 /07/ 25 xheroineemogirlxPeru zzachmur