Ta kiecka jest zajebista bardzo, ślinię się na nią i pewnie sobie któregoś dnia uszyję.
Tymczasem wróciłam do welurowo-koronkowej bluzki zaczętej 3,5 roku temu. Masakra z tym sztukowaniem (tak to jest, jak się z otrzymanych od kogoś skrawków szyje xP), ale powoli coś zaczyna wychodzić.
Wszystko Cyca wina, muszę go opierdzielić chyba.
No i czeka mnie zaprojektowanie i stworzenie ludowego stroju antalijskiego. Pomysł wpadł mi do głowy wczoraj podczas pisania posta na forum, rzuciłam od niechcenia i się przyjął :)
Tylko teraz wykombinować coś w miarę prostego i taniego do uszycia, co będzie dobrze wyglądało i się nosiło.
Muszę zainwestować w maszynę do szycia, nie ma co.